Pytanie o 65 tysięcy miesięcznie - to nie jest pytanie o płeć, kolor włosów, ani sympatie polityczne. To pytanie o kompetencje, kwalifikacje i zakres obowiązków pani dyrektor w NBP. Najlepsi fachowcy są dla tak ważnej instytucji bezcenni - czy takim fachowcem jest pani dyrektor Wojciechowska?
Bohaterka wielu pytań kierowanych dziś do Narodowego Banku Polskiego - pierwsze kroki w polityce stawiała w mazowieckim sejmiku. Choć w polityczne kręgi nie weszła z przytupem, to była tam obecna przez dwie kadencje. Statystyki wystąpień Martyny Wojciechowskiej nie rzucają na kolana.
- Chyba samorząd, mam takie wrażenie, nie był jej pasją, bo z takiej konkretnej aktywności jej nie pamiętam - mówi Katarzyna Piekarska, była radna Sejmiku Województwa Mazowieckiego.
Raczej wykuwała sobie ścieżki. 38-latka to filolożka z podyplomówką z dziennikarstwa, bezskutecznie próbowała też wejść do Sejmu. Ale była już w tak zwanym politycznym kręgu. Za pierwszych rządów PiS-u zaczęła pracować ze Sławomirem Skrzypkiem w TVP. To on zaprosił ją potem do NBP, gdy była już silnie związana z PiS-em, jako mazowiecka radna.
Kariery równoległe
- Kariera partyjna i zawodowa pani Martyny Wojciechowskiej w NBP szły równolegle - mówi Bianka Mikołajewska, dziennikarka OKO.press.
Nie była to jednak błyskawiczna kariera w najważniejszym polskim banku. Nie awansowała z prędkością światła, co w polityce się zdarza. Zanim została dyrektorem komunikacji NBP, pracowała ze Sławomirem Skrzypkiem, ale nie na eksponowanym stanowisku.
Po zmianie władzy w NBP została i awansowała w trzech kolejnych departamentach - już za Marka Belki. Awans skokowy nastąpił wraz z nastaniem rządów Adama Glapińskiego.
Ma pełną władzę nad komunikacją banku, która dziś dotyczy głównie jej samej i jej zarobków. Według wyliczeń "Gazety Wyborczej" Wojciechowska zarabia średnio 65 tysięcy złotych miesięcznie. Ścieżka awansu pani dyrektor również nie jest szerzej opinii publicznej znana, bo jak przyznaje zastępca dyrektora departamentu kadr NBP Ewa Raczko "rekrutacja na stanowiska w NBP jest przede wszystkim wewnętrzna".
Unika wypowiedzi
Dyrektor od komunikacji, unika jakiejkolwiek komunikacji, choć zanim "Gazeta Wyborcza" napisała o jej zarobkach była zawsze pół kroku za prezesem. Nawet gdy Adam Glapiński zeznawał w śledztwie, w sprawie afery KNF, dyrektor Wojciechowska była obok.
- Przez sam fakt zajmowanego stanowiska powinna pokazywać, jak komunikować. Sam fakt, że ona milczy, jest zupełnie niespójny z wizerunkiem, jaki powinna tworzyć na tym stanowisku - ocenia dr Małgorzata Majewska z Uniwersytetu Jagiellońskiego.
W marcu 2017 roku uchwyciły ujęcie, na którym widać prezesa NBP, który odwiedza partyjną siedzibę PiS-u, a za nim idzie dyrektor Wojciechowska. Co jest symbolem najwyższego zaufania. Takie spotkania - prezesa niezależnego banku, z prezesem partii, jeśli się odbywają, to w najbardziej zaufanych, najszczelniejszych gronach.
Autor: Krzysztof Skórzyński / Źródło: Fakty TVN
Źródło zdjęcia głównego: tvn24