Ponad 400 dni w szpitalu i walka o życie. Julka wróciła do domu

08.05.2018 | Ponad 400 dni w szpitalu i walka o życie. Julka wróciła do domu
08.05.2018 | Ponad 400 dni w szpitalu i walka o życie. Julka wróciła do domu
Robert Jałocha | Fakty TVN
08.05.2018 | Ponad 400 dni w szpitalu i walka o życie. Julka wróciła do domuRobert Jałocha | Fakty TVN

Badania są dobre, serce jest w formie, a Julka jest sobą. Tryska energią i humorem, choć ponad dwa miesiące walczyła o życie. Cieszy się kotami i domem, choć przez ponad 400 dni mieszkała w szpitalu.

Wystarczy jedno jej spojrzenie i wszystko jasne. - Jest bardzo szczęśliwa - zapewnia pani Agata Matusiak, mama dziewczynki. - Julkę rozpiera energia i tak jest codziennie. Jula nie ma gorszych dni - dodaje.

Nie pozwala ich mieć także rodzicom. Mamie już nie raz zwracała uwagę, żeby więcej się uśmiechała. - "Nie przejmuj się", "wszystko będzie dobrze", "czym ty się martwisz?". Jeszcze potrafi mnie klepnąć w ramie, więc u takiego dzieciaka jest to mało spotykane, tym bardziej po takich przejściach - opisuje pani Agata.

"Ja po prostu już taka jestem"

Te najbardziej dramatyczne przejścia są już tylko wspomnieniem. Po ponad 400 dniach w szpitalu, rodzina w końcu wróciła do domu. - Człowiek wytrzyma wszystko, ale bywały momenty, w których całkowicie brakowało nam tam siły na wszystko - wspomina pan Marcin Matusiak, ojciec Julii Wtedy najczęściej wkraczała Julia i jej ukochane pluszowe koty. To z nimi dziewczynka przez blisko rok czekała na nowe serce. To o nie i babcie pytała, gdy była już po operacji. Po powrocie do domu nic się nie zmieniło. Julia nadal godzinami może opowiadać o kotach. Czekając na powrót tego prawdziwego, za którym tęskni najbardziej, 6 latka już wymyśliła male zastępstwo - pająka. Każda mała dziewczynka się boi robali. - Oprócz mnie, ja je kocham po prostu- mówi Julka

"Chciałbym spłacić ten kredyt dobroci"

Na razie żywego pająka musi zastąpić ten z gabloty, który Julia dostała od widzów "Faktów" TVN. Życie po przeszczepie, zwłaszcza w pierwszych miesiącach ,wymaga bowiem ogromnej ostrożności. Niestety podobnie było także przed operacją. To dlatego, mimo powrotu do domu, Julia nie spotykała się z żadnym z rówieśników.

- Nie ma koleżanek ani kolegów. Jedyne koleżanki jakie ma, poznała w szpitalu - mówi mama Julki.

Rodzice Julii wierzą jednak, że szybko się to zmieni. Wyniki kolejnych biopsji pokazują, że przeszczepione serce nie zostało odrzucone. Jeśli stan zdrowia Juli na to pozwoli, już za rok, swojego kota i pająka 6 latka będzie mogła pokazać kolegom z pierwszej klasy. Tata Julii wierzy, że spełni się także inne marzenie - rodzina chce pomagać tym, którzy muszą czekać na transplantacje. - Chciałbym naprawdę pomóc uratować komuś życie. Chciałbym spłacić ten kredyt dobroci - mówi pan Marcin. - Chciałbym po prostu odwdzięczyć się komuś dobrem za dobro - dodaje.

Autor: Robert Jałocha / Źródło: Fakty TVN

Źródło zdjęcia głównego: Fakty TVN