W niedzielę odbędzie się aukcja koni arabskich w Janowie Podlaskim. Do problemów z "dobrą zmianą" doszła jeszcze pandemia. Gości jest mniej. Część będzie śledzić aukcję przez internet. Okoliczni mieszkańcy załamują ręce. Porządki w stadninie ma zrobić czwarty od 2016 roku prezes.
Janów Podlaski - perła w koronie światowych stadnin - zmienił się nie do poznania po przejęciu władzy przez Prawo i Sprawiedliwość i zwolnieniu ze stanowiska prezesa Marka Treli. Wraz z doświadczonym hodowcą i gospodarzem stadnina straciła też międzynarodowe kontakty, bez których w świecie znawców koni poruszać się trudno. Marek Trela doradza teraz w sprawach hodowlanych królowi Jordanii.
- Jeżeli tam są konie, to po co jechać do Polski i kupować tutaj konie, jak mają tam na miejscu dobrego chłopa, który wie, jak rozmnożyć całe stado, i mają właśnie dobrą krew - mówi Paweł Kwiatkowski, mieszkaniec Janowa Podlaskiego i sąsiad Marka Treli.
Podczas - za każdym razem krótkich - rządów kolejnych trzech prezesów po prezesie Treli, każda kolejna aukcja Pride of Poland pokazywała, jak jest źle. Wpływy z aukcji w 2015 r. wyniosły 4 miliony euro, a w 2018 r. było to zaledwie 264 tysiące euro. Odbicie z 2019 roku, kiedy zanotowano 1,4 miliona euro zysku, tylko zmniejszyło straty.
- Oni wyprzedali konie, które naprawdę miały dobre rodowody i które wydawały bardzo dobre dzieci do sprzedaży. Takich koni się nie wyprzedaje ze stadnin - uważa Agata Dobrowolska, mieszkanka Janowa Podlaskiego.
Szansa na poprawę?
Mieszkańców najbardziej niepokoi to, że trudno do stadniny wejść, żeby sprawdzić, jak jest. Jak opowiada pan Janusz Wieczorek, mieszkaniec Białej Podlaskiej - kiedyś można było do Janowa pojechać i pospacerować, a teraz tych, którzy chcą to zrobić, wita opuszczony szlaban.
Rok temu media obiegły zdjęcia pokazujące, jak jest w janowskich oborach, a trzy miesiące temu okazało się, że nie szanuje się tam też koni - największego skarbu każdej stadniny.
- Jest szansa, uważam, na poprawienie dobrostanu, no bo nie można hodować zwierząt po to, żeby im robić krzywdę - tłumaczy Jerzy Białobok, były prezes stadniny w Michałowie.
Szansą na poprawę ma być nowy, czwarty już prezes od nastania "dobrej zmiany". Stawia on na turystykę i współpracę z lokalnym biznesem.
- Tak, żeby wspólnie wymyślać takie programy, które powodują, że Janów się staje ładniejszy, stadnina żyje dostatniej, konie lepiej rżą. Tak, że wszyscy są szczęśliwi na koniec dnia - opowiada Marek Gawlik, pełniący obowiązki prezesa w stadninie w Janowie Podlaskim.
Na koniec dnia szczęście może przynieść tylko odbudowa stada. - Z pięć lat jest potrzebnych, ale żeby w ciągu tych kilku lat nie było właśnie ciągłych zmian od ścianki do ścianki w ciągu każdego roku - ocenia profesor Krystyna Chmiel, hodowca koni arabskich i była konsultant hodowlany stadniny w Janowie Podlaskim.
Autor: Marzanna Zielińska / Źródło: Fakty TVN