Koncerty dla ministra Szyszki za 55 tysięcy złotych z ministerialnej kasy. Ministrowi środowiska śpiewał znajomy tenor. Paweł Kukiz żartuje, że po znajomości wziąłby mniej.
Są dowody, że minister Szyszko ma wyrobione ucho. Lubi słuchać koncertów leśników, lubi też grę na rogu.
Ale chyba najbardziej lubi operę i operetkę. Za te przyjemności jest nawet gotów zapłacić. Z państwowej kasy. - Chyba wszyscy wydają, nie on jeden - mówi mieszkanka Tuczna, czyli miejsca, gdzie stoi słynna ministerialna stodoła.
Jak ustalili dziennikarze "Oko press" to w słynnej stodole - już dwukrotnie - minister meloman organizował konferencje i koncerty.
Koncerty za 55 tys. złotych
- Nie było przymusu do uczestnictwa w tej konferencji. Kto chciał, to z tego zaproszenia skorzystał, a kto nie chciał, to nie skorzystał - mówi rzeczniczka Klubu Parlamentarnego PiS Beata Mazurek.
Tyle, że z zaproszenia korzystał wyłącznie jeden i ten sam tenor. Bogusław Morka. Z jego usług minister korzystał już wielokrotnie. Między innymi w trakcie koncertu w Tucznie i w ministerstwie.
Zdaniem urzędników Ministerstwa Środowiska "ranga tych międzynarodowych wydarzeń wymagała odpowiedniej oprawy muzycznej na światowym poziomie, a taką gwarantował tenor Bogusław Morka".
Koncerty w Tucznie kosztowały podatników pięćdziesiąt pięć tysięcy złotych brutto.
"Bym za połowę ceny zaśpiewał"
Złośliwości pod adresem ministra nie brakuje.
Opozycja ocenia, że minister jest po prostu oddanym fanem tenora. - Może to na tej zasadzie, że najbardziej lubimy te piosenki, które najlepiej znamy - mówi Katarzyna Lubnauer z Nowoczesnej.
- Ubolewam, że pan minister wcześniej do mnie nie uderzył, bo ja bym za połowę ceny zagrał - deklaruje Paweł Kukiz i dodaje, że mógłby ustawić repertuar specjalnie pod ministra. - Hejnały, pieśń o bażancie albo coś o korniku - żartuje lider Kukiz'15.
Autor: Paweł Płuska / Źródło: Fakty TVN
Źródło zdjęcia głównego: Fakty TVN