Odmrożona, odwodniona, wyczerpana, szła na czworaka. Uratowana Francuzka opowiada, jak adrenalina pchała ich na szczyt Nanga Parbat i jaki dramat zaczął się przy zejściu. Tomasz Mackiewicz tracił i siły, i wzrok. Reporter "Faktów" Marek Nowicki pytał lekarzy i wspinaczy, jak ludzki organizm walczy o życie na ośmiu tysiącach metrów.
W tej walce o zdrowie i życie pierwsza linia frontu nie przebiega na górskich graniach, tylko zupełnie gdzie indziej: we wnętrzu ludzkiego organizmu, w płucach i mózgu, które na wysokości ponad sześciu tysięcy metrów otrzymują dramatycznie mało tlenu. Za mało do normalnego funkcjonowania. To właśnie w tych częściach ciała rodzi się choroba wysokościowa.
- Zaczyna się od bólów głowy i zaburzeń snu, zaburzeń świadomości, a kończy na utracie przytomności. W przypadku wysokościowego obrzęku płuc następuje postępująca duszność - wymienia Sylweriusz Kosiński z TOPR-u.
Czucie w palcach najważniejsze
Tomasz Mackiewicz miał objawy choroby wysokościowej. Miał też problemy ze ślepotą śnieżną. Silne promieniowanie ultrafioletowe bardzo szybko doprowadza do zapalenia spojówek. O ile ze wzrokiem dotkniętym ślepotą śnieżną można próbować schodzić, o tyle z odmrożonymi palcami, zwłaszcza rąk, ta sztuka jest już właściwie niemożliwa.
- Z palcami jest gorzej, bo jeżeli tracimy czucie i stają się one "drewniane", to nie jesteśmy w stanie nic zrobić, odpalić palnika, zapiąć plecaka, kurtki. To jest wtedy naprawdę duże ryzyko i potem tak naprawdę już ciężko jest zrobić cokolwiek samemu - tłumaczy Jacek Jawień, himalaista.
W tej walce na śmierć i życie zagrożony organizm zużywa gigantyczne ilości energii. Po wielu godzinach nieustannego wysiłku w wysokich górach to zaczyna być problemem. - Wszystko zależy od tego, w jaki sposób jesteśmy się w stanie przed tą utratą zabezpieczyć. W bardzo niskich temperaturach, jeżeli tracimy więcej ciepła niż produkujemy, to zbliżamy się do wychłodzenia - mówi Sylweriusz Kosiński.
Trzeba iść w dół
Czy te wszystkie objawy wychłodzenia, postępujących odmrożeń, ślepoty śnieżnej i niedotlenienia można jakoś powstrzymać?
- Nie ma żadnych szans. Najlepszym wyjściem jest szybkie zejście, a jeżeli to jest niemożliwe, to chociaż zaaplikowanie odpowiednich leków, które powodują zatrzymanie tej choroby wysokościowej lub jej zwolnienie, przynajmniej na jakiś czas - mówi Paweł Michalski z Polskiego Związku Alpinizmu.
Ci, którym tego czasu na bezpieczne zejście z jakiegoś powodu zabrakło, zazwyczaj zostają w górach na zawsze.
Autor: Marek Nowicki / Źródło: Fakty TVN
Źródło zdjęcia głównego: Elisabeth Revol