Był gdańszczaninem całym sercem, choć jego rodzinne korzenie sięgały Wileńszczyzny. Pawła Adamowicza zapamiętamy jako samorządowca. A co było wcześniej?
Tak jak nie da się opowiedzieć historii Gdańska bez Pawła Adamowicza, tak nie da się opowiedzieć historii Pawła Adamowicza bez Gdańska.
Wszystko tam się zaczęło i tam się skończyło. W pobliżu stoczniowej bramy, gdzie robotnicy walczyli i ginęli o godne życie, wolność, demokrację.
- "Solidarność" nie narodziła się w pałacach, nie narodziła się w biurowcach, narodziła się w stoczni - mówił Paweł Adamowicz.
Stocznia Gdańska i "Solidarność" wciąż w nim były, w tym chłopaku z gdańskiego podwórka, synu kresowiaków, który lubił słuchać, rozumieć, wiedzieć.
- Zawsze był takim typem młodego intelektualisty. Wysoki, okularki - wspomina Maciej Kosycarz, fotoreporter związany z Gdańskiem.
Aktywny od liceum
Był absolwentem I Liceum Ogólnokształcącego, słynnej gdańskiej "jedynki", szkoły, którą od bramy Stoczni Gdańskiej dzieli dosłownie ulica. Szkoły liderów, szkoły nieprzeciętnych. - My, jako uczniowie tej szkoły, nasiąkaliśmy polityką. Paweł już w liceum w stanie wojennym razem z kolegami wydawał podziemną gazetkę - wspomina muzyk Krzysztof Skiba.
Ta gazetka - "Jedynka" - była inna od wydawanych dziś gazetek uczniowskich. Jak mówi Jacek Taylor, przyjaciel Pawła Adamowicza, czasy były inne. - Oni redagowali, drukowali i kolportowali swoją gazetę. Za to się chodziło siedzieć - tłumaczy.
To wtedy - w trakcie karnawału "Solidarności" - Paweł Adamowicz spotkał Aleksandra Halla. Zaangażował się, jak jego brak Piotr, w Ruch Młodej Polski. Poznał liderów opozycji, ludzi, z którymi już zawsze był związany. Za działalność wywrotową można było być relegowanym z uczelni, a to na pewno taka działalność była.
- Paweł pracował jako stróż nocny, ja gdzieś tam zamiatałem stocznię i nie mieliśmy za bogato. Byliśmy takimi studentami, którzy byli trochę na wylocie - wspomina Jacek Karnowski, prezydent Sopotu.
Strajk i solidarność
W 1988 roku ten spokojny, wysoki, chudy chłopak, student prawa, stanął na czele wspierającego stoczniowców strajku na Uniwersytecie Gdańskim. - Widziałem wtedy młodego, prężnego lidera tego strajku, Pawła, chudzielca z charyzmą, który już wtedy pokazywał umiejętności lidera - wspomina Wojciech Szczurek, prezydent Gdyni.
Rok później, tuż przed wyborami, podczas debaty Kwaśniewski-Michnik, Paweł Adamowicz przedstawiał tego drugiego słowami zaczerpniętymi z milicyjnych kartotek. - Z zawodu historyk, nie pracuje zawodowo od kilkunastu lat, nieznane są jego źródła utrzymania - czytał przyszły prezydent Gdańska, ku uciesze Michnika i słuchaczy.
Paweł Adamowicz był pełen sprzeczności - nieśmiały i zawsze na czele, konserwatysta i liberał zarazem, przewodniczący rady miasta, prezydent. Tak samo pomagający potrzebującym prawie ćwierć wieku temu na Bałkanach, jak i tydzień temu w Polsce.
Człowiek uśmiechu, którego nie tylko Gdańsk nie zapomni.
Autor: Paweł Płuska / Źródło: Fakty TVN
Źródło zdjęcia głównego: Maciej Kosycarz/KFP