Na początku miał latać sam marszałek, później okazało się, że z żoną i dziećmi. Kolejne dni przynosiły informacje o ministrach i posłach. Teraz można przeczytać, że nawet siostra Marka Kuchcińskiego była pasażerką rządowego samolotu. W sprawie lotów marszałka Sejmu wersji tłumaczeń było co najmniej kilka.
W Sejmie przed pokojami Platformy Obywatelskiej pojawiła się tablica, na której przedstawiono osoby, które na pokład samolotu zabierał marszałek Kuchciński. Dostrzec na niej można zarówno polityków PiS, jak i członków rodziny marszałka.
Jednak lista i tak nie jest pełna. Na tablicy pojawia się też "wycinkowy" koszt, jaki ponieśli Polacy z racji podróży marszałka. Są to 4 miliony złotych. Kolejnego dnia do listy dołączają kolejne osoby. Są to Piotr Gliński, Beata Mazurek, Joachim Brudziński, Zbigniew Ziobro czy też siostra Marka Kuchcińskiego.
Łącznie rządowymi maszynami podróżowało ponad 20 osób. Loty, w których uczestniczyli politycy, krewni i osoby związane z PiS-em, miały status HEAD, który jest zarezerwowany dla czterech najważniejszych osób w państwie.
Po tragediach w Smoleńsku i Mirosławcu ważne osoby funkcyjne miały nie latać razem. Jednak 14 września 2018 r. na pokładzie samolotu znajdowali się jednocześnie marszałek Sejmu i marszałek Senatu, wicemarszałek Sejmu, szefowa Kancelarii Sejmu i ówczesny minister spraw wewnętrznych i administracji.
Zmiana wersji
W całej sprawie nie chodzi jednak tylko o same podróże, ale również o kłamstwo.
Oficjalna wersja na temat podróży marszałka zmieniała się wielokrotnie najpierw Kancelaria Sejmu twierdziła, że przelotów z rodziną nie było, potem przyznała, że było sześc, następnie że 23. Kancelaria podkreślała też, że nigdy nie latała sama rodzina. Później podano, że jednak leciała sama żona, ale lot nie był specjalnie zamówiony. Na końcu okazało się, że lot był zamówiony specjalnie.
Wiele lotów marszałka posiadało status HEAD oraz dopisek "pilne". Ale po tych lotach w mediach społecznościowych można było zobaczyć marszałka na zdjęciach z nart, inauguracji ośrodka badmintona, dożynek czy uroczystości religijnych.
Zaprzeczenie marszałka Karczewskiego
Kontrowersje dotyczą też marszałka Senatu Stanisława Karczewskiego, który najpierw zaprzeczył, że na pokład samolotu zabierał osoby z rodziny, ale potem sam zmienił wersję i przyznał, że i on na pokład zabierał żonę, a podczas podróży na Węgry towarzyszyli mu również inni krewni.
- Zwróciłem się do Kancelarii o zwrot kosztów przelotu za moje wnuki, bo tam głównie wszystkie wnuki były zaproszone - tłumaczy marszałek Karczewski.
Dopiero w internecie szef Kancelarii Senatu przyznał, że oprócz wnuków były też córki marszałka.
W ramach obrony politycy PiS-u powtarzają, że premier Kopacz i zwłaszcza premier Tusk również latali samolotami i że media o tym nie mówią.
Jednak temat podróży Ewy Kopacz był podniesiony na antenie TVN24 wielokrotnie. Padały również pytania o sens przelotów Beaty Szydło wojskową CASĄ, a temat egzotycznej podroży Donalda Tuska do Peru był wręcz wałkowany. Również finansowo. Jednak ta sytuacja miała miejsce w 2008 roku. Teraz jest 2019, więc padają pytania o to, co się dzieje obecnie, a nie 11 lat temu.
Autor: Maciej Knapik / Źródło: Fakty TVN
Źródło zdjęcia głównego: tvn24