Rzadko zabierający głos w sprawie polityki krajowej były premier i przewodniczący Parlamentu Europejskiego Jerzy Buzek, mówi, że "serce mu się kroi", gdy patrzy, jak Polska marnuje i traci swoją pozycję w Unii. PiS zapewnia, że nowy premier wyjaśni w Brukseli, iż wszyscy krytycy się mylą. Prof. Buzek uważa, że nie da się tego zrobić wbrew faktom.
- Warto, by ten kapitał zachować. Dzisiaj go roztrwaniamy i to w sposób dramatyczny - mówił w Jerzy Buzek w czwartek w "Faktach po Faktach". To nie jest wyłącznie głos europosła PO. To głos byłego premiera i byłego przewodniczącego Parlamentu Europejskiego, polityka, który niemal 15 lat temu przekonywał Polaków o korzyściach z bycia w UE.
- Dlatego czasami serce się kroi, jak ja słyszę w zasadzie podważanie naszych relacji z Unią Europejską. My też trochę zaniedbaliśmy, że nie tłumaczyliśmy. Może to trzeba robić tak jak przed referendum akcesyjnym w 2003 roku - mówił były premier.
Brak porozumienia
Bo choć Polaków do Unii nikt dziś przekonywać nie musi, bo jesteśmy europejskim fenomenem (w ostatnim sondażu dla "Faktów" TVN i TVN24 aż 83 procent pytanych mówi UE "tak"), to zdaniem Jerzego Buzka tak ostry i wieloletni spór rządu z Komisją Europejską może z czasem rozbudzić antyeuropejskie nastroje. Na pewno nie łagodzi ich stanowisko polskiego rządu.
- Komisja chciałaby, żeby było jak było i by wrócić do 2015 roku. A na to nie ma zgody politycznej w kraju. Wybory w 2015 roku pokazały, że społeczeństwo chce radykalnych zmian, jeśli chodzi o sądownictwo - mówił w czwartek Witold Waszczykowski.
- Czym innym jest naprawa sądownictwa, żeby było sprawniejsze, a czym innym niestosowanie się do naszych własnych reguł prawa. Komisja Europejska upomina się o to, żebyśmy stosowali polskie prawo - przekonywał Buzek.
Polityka PiS pod hasłem "unijni urzędnicy ingerują w suwerenne sprawy Polski" i tłumaczenie, że poparcie Budapesztu odsuwa widmo sankcji, nie zmienia faktu, że, sięgając po artykuł 7, Komisja Europejska stwierdza: polski rząd łamie zasady praworządności. Czyni to nasz kraj krajem pod specjalnym nadzorem.
- Zło się już stało. To PiS nałożyło na Polskę sankcje. Skłócają nas z tą częścią Europy, do której my chcemy należeć - komentował prof. Leszek Balcerowicz.
Koszty dla obu stron sporu
- Polska straci bardzo dużo wizerunkowo na obecnej sytuacji i, mówię to z największym żalem, straci na tym Unia - ocenił prof. Michał Kleiber z PAN. - Dla Polski UE jest wielką sprawą i nie mogę sobie wyobrazić sytuacji, w której Unia, nie daj Boże, się rozpada, albo choćby nasz kraj zostaje w niej zmarginalizowany. To byłoby absolutnie fatalne - dodał.
Profesor Kleiber uważa, że koszty tego bezprecedensowego w historii Unii sporu poniosą obie strony. Z tym zastrzeżeniem, że Polska, tracąc swoją pozycję, ponosi ten koszt tu i teraz.
- Ja w ogóle nie rozumiem tego podziału na centrum Europy i peryferia. Jeżeli mamy być w centrum za cenę wyprzedaży polskich interesów narodowych, to takiej obecności nasz rząd jest zdecydowanie przeciwny - mówi wicepremier Jarosław Gowin.
Autor: Arleta Zalewska / Źródło: Fakty TVN
Źródło zdjęcia głównego: Wikimedia Commons (CC-BY-SA 2.0)