Jakiś sędzia kiedyś ukradł kiełbasę, inny PenDrive'a - takimi argumentami, za państwowe pieniądze, przez miesiące przekonywano społeczeństwo do zmian nazywanych przez rząd reformą sądów. Jednak żadna z tych ustaw - zdaniem ekspertów - nie skróci kolejek w sądach, a nowe przepisy oddadzą politykom wpływ na nominacje sędziów i i ich kariery.
Jerzy Stępień, były prezes Trybunału Konstytucyjnego, nie ma wątpliwości: - Zacznie się wymiana kadr w Sądzie Najwyższym. Podobnie, jak w Krajowej Radzie Sądownictwa, która typuje prawników do zawodu sędziego. Wymiany kadr dokonają politycy, czyli większość sejmowa i prezydent Duda.
Po co te zmiany? - Żeby doszło do przemiany jakościowej sędziów, którzy będą ludźmi o mentalności służebnej wobec państwa i narodu - tłumaczył z sejmowej mównicy Stanisław Piotrowicz, poseł PiS.
- Sędzia o mentalności służebnej jest karykaturą sędziego - komentował słowa Piotrowicza prezes Izby Karnej SN Stanisław Zabłocki.
Pytanie więc, czy nie chodzi o służebność wobec władzy i polityków Prawa i Sprawiedliwości? - W jakiejś konkretnej sprawie, kiedy trzeba będzie osiągnąć jakiś cel, to wtedy znajdzie się usłużny sędzia może w sądzie okręgowym, a ostatecznie w Sądzie Najwyższym - przekonuje sędzia Stępień.
Przekonywanie społeczeństwa
Przez miesiące próbowano społeczeństwo przekonać, że sędziowie wskazywani czy wybierani przez polityków to europejska norma. Na przykładzie Holandii pokazaliśmy w "Faktach", że tak nie jest.
Dodatkowo, skoro zmiany wprowadzane w Polsce to rzekomo miała być norma, to czemu rząd krytykują Unia Europejska, Stany Zjednoczone, OBWE, Komisja Wenecka? Dlaczego cały świat głośno mówi, że w Polsce łamana jest praworządność. I czemu nad Polską zawisła groźba sankcji?
Wszelkiego rodzaju wątpliwości politycy PiS zbywali. - Nie możemy ulegać naciskom ulicy i zagranicy - mówiła Beata Szydło, była premier.
Na politykach PiS nie robiły wrażenia wielotysięczne manifestacje w całym kraju w lipcu. I te mniejsze w grudniu z kolędą dla prezydenta.
O rzekomej nieuczciwości sędziów miała nas przekonać kupiona za pieniądze państwowych firm - kampania Polskiej Fundacji Narodowej "Sprawiedliwe Sądy", która okazała się fiaskiem.
Sędziów jest 10 tysięcy, a autorom kampanii udało się znaleźć raptem kilkanaście przykładów łamania prawa. Często sprzed wielu lat. Były też przykłady naciągane, albo wręcz nieprawda.
Burzliwe prace
Prezydenckie weta były - jak się teraz okazuje - podyktowane nie sprzeciwem wobec upartyjnienia sądów, ale sporem o zakres władzy z ministrem sprawiedliwości.
Mimo, że sprawa dotyczy wszystkich obywateli, negocjacje z Jarosławem Kaczyńskim toczyły się w tajemnicy. A na zewnątrz dyskutowano czy Prezydent powinien witać prezesa już w drzwiach, czy niekoniecznie.
Debaty na sejmowych komisjach prowadził były PRL-owski prokurator poseł Stanisław Piotrowicz. Poprawki i zmiany wrzucano w ostatniej chwili. Obradowano w nocy. Dochodziło do przepychanek. Odrzucano poprawki opozycji. Padły też słynne słowa prezesa Kaczyńskiego: - Nie wycierajcie swoich mord zdradzieckich nazwiskiem mojego świętej pamięci brata. Prezydent obiecywał, że jeśli Sejm zbytnio zmieni jego projekty - on je znowu zawetuje. W środę zapowiedział, że ustawy podpisze.
Opozycja i stowarzyszenia sędziowskie zgodnie mówią, że w ustawach nie ma nic co usprawni czy przyspieszy działanie sądów.
Na mocy podpisanej wcześniej ustawy o ustroju sądów minister sprawiedliwości Zbigniew Ziobro wymienił już prezesów w wielu sądach w całej Polsce.
Autor: Maciej Knapik / Źródło: Fakty TVN
Źródło zdjęcia głównego: tvn24