Jest różnica między sukcesem a porażką, między kompromitacją a zwycięstwem. I nie jest to kwestia definicji, czy interpretacji. Jeśli stosunek głosów jest 27:1, to nie pomoże ani uroczyste powitanie premier z bukietami kwiatów, ani ściągnięcie na lotnisko ministrów i marszałków. Liczą się fakty.
Nie tylko powitanie premier jak zwycięzcy na lotnisku w Warszawie, ale i słowa, które tam padły były zaskakujące. - Jestem osobiście bardzo, bardzo dumny z tego, że mamy takiego premiera - powiedział prezes PiS Jarosław Kaczyński.
I tak właśnie już na płycie lotniska - największą od lat porażkę dyplomatyczną - zaczęto przekuwać w niebywały sukces.
Premier Beata Szydło zarzekała się, że nie poniosła porażki. - To zwycięstwo. Pokazaliśmy, że Polska jest pełnoprawnym, podmiotowym państwem - mówiła po przylocie z Brukseli. Prezes PiS dodawał też, że działania premier zapiszą się w historii.
W tej akurat kwestii zgadzają się wszyscy. Nawet opozycja. Te lotniskowe wydarzenia mają szansę znaleźć się na kartach historii propagandy.
- Grek Zorba też organizował wielka imprezę i skończył podobnie jak Jarosław Kaczyński. Tak patrzę na ten spektakl na lotnisku wczoraj. Żenujące - ocenił lider PO Grzegorz Schetyna. - Witać drużynę, która przegrała 27:1 kwiatami, to znaczy, że ktoś oglądał inny mecz - powiedział z kolei lider Nowoczesnej Ryszard Petru.
Fakty i interpretacje
Nie liczy się jeden mecz, nie liczy się nawet wynik, bo w polityce często od faktów ważniejsze są interpretacje, czyli to jak wynik zostanie przedstawiony. - To, w co Polacy w tej chwili uwierzą nie jest tak ważne jak to, co zostanie im podane do uwierzenia w najbliższych miesiącach - tłumaczy politolog Jacek Sokołowski z UJ.
Zaczęło się od tego, że Donald Tusk praktycznie nie został wybrany. Beata Szydło nie podpisała konkluzji szczytu, a byłego premiera nikt z Polski nie zgłosił.
W piątek Dominik Tarczyński z PiS zarzucał opozycji, że doprowadziła do tego, że "Polska nie jest traktowana jak każde inne państwo, ale Donald Tusk jest ważniejszy". - Dlatego nie był głosowany w ogóle kandydat Polski? - dopytywał.
PiS powołuje się przy tym na artykuł piętnasty traktatu. Ale może politycy czegoś nie doczytali, bo wyraźnie widać, że do przedłużenia misji szefowi RE nie jest potrzebne ponowne zgłoszenie. Wystarczy, że zdobędzie kwalifikowana większość. I zdobył.
- Mamy pijanych zawiadowców. Ludzi, którzy po prostu rozbijają się o ścianę. I jeszcze, co więcej, oni rozbijają się o tę ścianę z uśmiechem na ustach i zadowoleniem masochisty - ocenia Rafał Trzaskowski z PO.
Machina ruszyła
Porażka była przewidywalna. Może dlatego teraz ruszyła cała polityczna machina propagandowa, by porażkę - swym wyborcom - sprzedać jako sukces.
- Ci którzy będą chcieli wierzyć mają wsparcie, bo skoro wielki prezes wierzy, to wierzyć trzeba - tłumaczy Ewa Pietrzyk-Zieniewicz, politolog z Uniwersytetu Warszawskiego.
PiS, a konkretnie prezes partii, od kilku dni atakuje mówiąc, że wszystko to co się dzieje to atak na Polskę. Trwa więc coraz bardziej zaciekła walka.
- My tu będziemy i my tu zwyciężymy, będzie wolna Polska - mówił w piątek podczas obchodów miesięcznicy smoleńskiej Jarosław Kaczyński.
Autor: Paweł Płuska / Źródło: Fakty TVN
Źródło zdjęcia głównego: Fakty TVN