Donald Tusk prezentuje plany - swoje i kierowanej przez siebie Rady Europejskiej - na nowy polityczny sezon. I zaprasza na swoje profile w internecie. Robi to w spocie, który zwrócił na siebie uwagę swoją hollywoodzką formą. I przez to jest szeroko komentowany.
Donald Tusk jak gwiazda Hollywood. O swoich jesiennych planach przewodniczący Rady Europejskiej opowiada w nietypowy sposób - w trwającym równo minutę nagraniu przypominającym zwiastun filmu akcji. Spot jest bardzo dynamiczny. A taka forma autopromocji wywołała w Europie spore poruszenie. Tylko w ciągu doby film obejrzało prawie 100 tysięcy internautów. I jak na iście hollywoodzką produkcję przystało, ruszyła lawina komentarzy.
Są tacy, którzy chwalą profesjonalną superprodukcję życząc podobnej innym politykom. Ale są też tacy, którzy kpią, że Donald Tusk wystartował właśnie w konkursie do roli następnego Bonda, że muzyka pasuje do przygód bohatera ratującego świat od zagłady, a w wartkiej akcji brakuje już tylko samochodowych pościgów i efektownych eksplozji.
Przy okazji szef Rady Europejskiej szczegółowo informuje, że tej jesieni spotka się z przywódcami Unii Europejskiej na nieformalnym szczycie w Salzburgu, weźmie udział w Zgromadzeniu Ogólnym ONZ oraz w posiedzeniu Rady Europejskiej. A w listopadzie pojedzie do Buenos Aires, gdzie będzie uczestniczył w szczycie G20.
"Nie mamy czasu na takie rzeczy"
Bystre oko komentatorów dostrzegło też, że swojemu brukselskiemu konkurentowi - szefowi Komisji Europejskiej - Tusk poświecił w filmie zaledwie ułamek sekundy. Dlatego o komentarz poproszono rzecznika KE. Zapytany, czy Komisja zrobi podobny film promujący Jean-Claude'a Junckera na wzór nagrania Tuska, odpowiedział krótko. - Moja odpowiedz brzmi: nie. Po prostu nie mamy czasu na takie rzeczy - powiedział Alexander Winterstein.
W Polsce komentarze do klipu Tuska - podobnie jak na zachodzie Europy - również są mocno podzielone. - Donald Tusk jest człowiekiem, który pomaga rozwiązywać problemy, a nie je komplikować czy tworzyć - mówi Tadeusz Zwiefka, eurodeputowany PO. - Donald Tusk ma prawo prezentować swój dorobek - dodaje Janusz Lewandowski, eurodeputowany PO.
Inaczej o klipie Tuska mówią jego przeciwnicy polityczni. - To jest taka próba przypomnienia o sobie, że jeszcze jestem i mogę się do czegoś przydać, czekam na oferty - ocenia Andrzej Dera, sekretarz stanu w kancelarii prezydenta. - Związku jakiegoś z Polską nie widzę - dodaje Marcin Horała z PiS.
Ale zdaniem ekspertów od wizerunku, spot nie jest skierowany do polskich wyborców. - Ten spot spełnia wszystkie wymogi współczesnego komunikowania. Szczególnie z młodymi ludźmi. To jest spot bardzo mocno wizerunkowy i bardzo mocno nastawiony na obraz "Donald Tusk jako szef" - uważa dr Mirosław Oczkoś, ekspert ds. wizerunku z SGH. Szef Rady Europejskiej na razie nie zadeklarował, czy będą podobne promujące go nagrania. Ale zachęca do śledzenia jego kont w mediach społecznościowych.
Autor: Cezary Grochot / Źródło: Fakty TVN
Źródło zdjęcia głównego: twitter.com/eucopresident