Nieprecyzyjne informacje, rozbieżne dane, nieprawdziwe liczby pojawiały się w ostatnich tygodniach w wypowiedziach polityków komentujących historię Holokaustu i spór polsko-izraelski. Premier mówi, że "Żydom pomagały setki tysięcy Polaków, a nawet milion". Warto, by fakty i liczby weryfikowali ludzie z największą wiedzą.
"Fakty" poprosiły specjalistów, którzy większość swojego życia poświęcili badaniu historii II wojny światowej, by ocenili tezy, liczby i szacunki, które w ostatnich dniach padają z ust najważniejszych polityków w kraju.
- Znajdywały się setki tysięcy a może nawet milion osób lub więcej - powiedział 8 lutego premier Mateusz Morawiecki.
To kluczowa wypowiedź premiera, bo Morawiecki mówi wprost - Polaków, którzy ratowali Żydów podczas wojny były setki tysięcy, a nawet "więcej niż milion".
- Teraz nagle się dowiadujemy, że cały naród Polski ratował Żydów. To jest jakiś absurd - mówi historyk prof. Jacek Leociak z Centrum Badań nad Zagładą Żydów PAN.
- Z pewnością możemy mówić o milionie, a nawet kilku milionach Polaków, którzy współczuli Żydom. Pod tym bym się podpisał. Współczuli, odwracali głowę, czasami rzucili jakiś pieniążek - mówi prof. Andrzej Żbikowski, historyk z Żydowskiego Instytutu Historycznego.
- Mówienie, że to jest milion, dwa miliony, pięć milionów - a dlaczego nie 20? Albo nie 5 tysięcy? To są wszystko cyfry całkowicie nieodpowiedzialnie podawane - mówi prof. Rafał Wnuk, historyk z Katolickiego Uniwersytetu Lubelskiego.
Przed wybuchem wojny w Polsce mieszkało około 3 milionów Żydów. Szacuje się, że Holokaust przeżyło od około 20 do 60 tysięcy. W samej Warszawie - około 10 tysięcy. Historycy od lat próbują te liczby doprecyzować.
Źródła wiedzy
Jednym z badaczy jest Kanadyjczyk Gunnar Paulsson - autor książki o Żydach po aryjskiej stronie Warszawy. To na jego badania powołał się premier Morawiecki.
Naukowiec oszacował, że w stolicy Żydom pomagało od 70 do 90 tysięcy Polaków.
- Przeliczam statystycznie te 70-90 tysięcy mieszkańców okupowanej Warszawy na liczbę mieszkańców okupowanej Polski i stąd dochodzę do liczby kilkaset tysięcy do jednego miliona - tłumaczył 8 lutego premier Morawiecki.
Zdaniem historyków to poważny błąd, bo Warszawa była specyficznym miejscem.
Stolica była dużym miastem, w którym znacznie łatwiej zniknąć w tłumie. Nie da się tego przełożyć nie tylko na inne miasta, ale przede wszystkim na miasteczka i wsie.
- Mamy miasta duże takie jak Warszawa, gdzie rzeczywiście tych ukrywających się są tysiące i mamy takie miasta jak Łódź, w których tak naprawdę nie mamy wiarygodnej relacji, że ktoś kogoś ukrywa po aryjskiej stronie - mówi dr Michał Trębacz, historyk z Muzeum Historii Żydów Polskich "Polin"
- W małym miasteczku anonimowość była po prostu niemożliwa. Tam nie było jak pomóc, jak ukryć pod podłogą na strychu kogokolwiek, no bo ta wiedza sąsiedzka była ogromna - tłumaczy prof. Andrzej Żbikowski, historyk z Żydowskiego Instytutu Historycznego. Niestety ci, którzy pomagali, często właśnie sąsiadów bali się najbardziej.
"Podwójni bohaterowie"
- Z jednej strony oni musieli się przeciwstawić niemieckim rozporządzeniom grożącym karą śmiercią, z drugiej strony - i musimy o tym pamiętać - musieli przeciwstawić się niechęci, a często też wrogości polskiego społeczeństwa. Więc oni byli podwójnymi bohaterami, musieli się podwójnie ukrywać - wyjaśnia prof. Jacek Leociak.
I takich bohaterów w Polsce było bardzo wielu, a podawanie nieprecyzyjnych danych tylko pomniejsza ich bohaterstwo.
- My się nie mamy czego wstydzić dlatego, że żadne państwo nie zrobiło dla Żydów w czasie II wojny światowej więcej niż my - mówi dr Władysław Teofil Bartoszewski, historyk i antropolog Instytutu Studiów Polsko-Żydowskich Uniwersytetu w Oksfordzie.
To u nas działała instytucja państwa podziemnego - Rada Pomocy Żydom "Żegota". W jej zarządzie było kilkanaście osób, które angażowały kilkaset kolejnych do pomocy.
Jednocześnie w Polsce za pomoc Żydom groziła kara śmierci. Mimo to, decydowały się na to tysiące.
- Ani przenoszenie broni, ani przygotowanie akcji dywersyjnej przeciwko Niemcom nie było tak ryzykowne, jak przechowywanie Żyda! Bo można schować skrzynię z amunicją, jej nie trzeba codziennie żywić, czy leczyć jeżeli zachoruje. I sąsiedzi o tym nie wiedzą - mówił prof. Władysław Bartoszewski
Autor: Magda Łucyan / Źródło: Fakty TVN
Źródło zdjęcia głównego: IPN