W pobliżu granicy z Białorusią cały czas trwa zakaz przebywania. Dotyka to przede wszystkim właścicieli hoteli i restauracji, a także mniejszych przedsiębiorców, którzy nie mogą prowadzić swoich działalności. Mówią, że są na skraju bankructw, a zapowiedzianych rekompensat od rządu nie otrzymują ze względu na wadliwą metodę ich naliczania.
Strefa przy granicy z Białorusią jest zamknięta, hotele i restauracje też, a obiecana pomoc od dawna nie płynie.
Marek Czarny, właściciel Hotelu "Białowieski", mówi, że tylko dwa hotele w regionie dostały rekompensatę za wrzesień 2021 roku. - Pozostałe podmioty gospodarcze dostawały do końca października, do końca listopada, do końca grudnia - dodaje Czarny.
- Nie ma pieniędzy, nie ma informacji, nie ma praktycznie nic - podkreśla właściciel Hotelu "Białowieski". Sytuacja ma dotyczyć dziewięciu hoteli i restauracji z miejsc znajdujących się w strefie stanu wyjątkowego.
Właściciele hoteli i restauracji nie dostają pomocy, bo dostawały ją też w pandemii i przekroczyły limity.
Ich zwiększeniem zajął się Polski Fundusz Rozwoju i - jak zapewnia prezes Paweł Borys - wszystko jest gotowe, tylko Ministerstwo Rozwoju i Technologii - choć o sprawie wiadomo od września 2021, a ustawę pomocową przyjęto w grudniu - dotąd nie złożyło wniosku o zgodę do Komisji Europejskiej.
Przedsiębiorcy czekają i pytają. - Co my mamy dalej robić? Mam ludziom powiedzieć, że niedługo będę ich zwalniał, będę zawieszał działalność - pyta Michał Cieślak z restauracji "Pokusa" w Białowieży. Przedstawiciele największych hoteli i restauracji z regionu napisali list do premiera Mateusza Morawieckiego, w którym nie tylko przypominają, że od dawna nie otrzymują lub zaraz przestaną dostawać rekompensaty, a przecież muszą ponosić koszty stałe, płacić podatki i ZUS, ale też pytają - choć retorycznie - z czego mają płacić, skoro nie ma wpływów przez decyzje rządu.
- (Przedsiębiorcy - przyp. red.) są wykrwawieni finansowo, są na skraju bankructwa i za chwilę może się okazać, że tak piękny obszar Polski jak Białowieża może nie mieć ani jednego miejsca noclegowego - zwraca uwagę Marcin Mączyński, sekretarz generalny Izby Gospodarczej Hotelarstwa Polskiego.
Problemy mniejszych przedsiębiorców
Problemy ma też agroturystyka i właściciele małych barów, sklepów czy wypożyczalni rowerów.
- Na koncie mam pustki, dosłownie. Przyznam, że nie stać mnie, by zapłacić ratę kredytu, zapłacić ZUS - mówi Daniel Chwaszczewski z agroturystyki "Wiśniowy Sad" w Białowieży.
Pomoc, którą mniejsi przedsiębiorcy dotąd dostawali, była naliczana z przychodów, gdy normalnie działali i zarabiali. Teraz - jak twierdzą - minister pozwolił im wybrać do naliczenia dowolne trzy miesiące z ostatnich sześciu, czyli z czasu, gdy byli zamknięci.
- W związku z tym, jeżeli złożą wniosek do urzędu wojewódzkiego o rekompensatę, to ta rekompensata wyniesie zero złotych - mówi poseł Koalicji Obywatelskiej Robert Tyszkiewicz.
- Nie wiem, skąd takie poglądy się wzięły. My jako urząd wojewódzki wypłacamy regularnie rekompensaty - odpowiada Bohdan Paszkowski, wojewoda podlaski.
Wojewoda twierdzi, że pomoc będzie, a całe zamieszanie wynika ze złej interpretacji prawa. Co innego mówią natomiast przedsiębiorcy. - Dostaliśmy informację, żebyśmy nie składali wniosków, bo wnioski będą odmownie rozpatrywane - przekazał Sławomir Droń z Białowieskiego Centrum Sportu.
Autor: Paweł Płuska / Źródło: Fakty TVN
Źródło zdjęcia głównego: tvn24