Nawet Hiszpanie piszą o polskim mrozie. Mrozy bywały większe, ale w pewnym momencie pobiliśmy biegun północny. I oficjalnie biegunem zimna - na moment - została miejscowość Gołdap.
Jaśniej wcale nie znaczy cieplej. Gdy nad Gołdapią wstaje dzień, dyżurny obserwator pogody przynosi dla miasta prognozę, która niejednego zmrozi. Miasteczko Gołdap, Mazury Garbate, Polska północno-wschodnia. Ponad 15 stopni mrozu. Tylko, bo w poniedziałek było dużo zimniej.
- Podczas jazdy do pracy zamarzło mi paliwo. Bo było minus 29 stopni - mówi Halina Wojtanis, mieszkanka Barkowa k. Gołdapi.
Gdy technika zawodzi, pani Halina ma na mróz wypróbowane metody dziadków. Kaflowa kuchnia - zwana tu maszyną - i solidny zapas drewna. Do świtu wychłodzi się każdy dom. Ale nie ten z piecami.
- Człowiek nie jest Eskimosem, żeby po prostu mieszkać w igloo - mówi Jacek Kozłowski, mieszkaniec Barkowa.
Własny biegun zimna
W sen zimowy w Gołdapi zapaść nie mogą. Na niepogodę mają pogodę ducha. Gołdapianie to twardziele. Wyglądają polarnej zimy, na mróz nikt ich wyganiać nie musi. Niektórzy, jak Adrian Kopytko z Gołdapi, nawet biegają na nartach w mrozie. - Lepiej to niż siedzieć na kanapie i nic nie robić - tłumaczy.
Gołdap, który jest nazywany polskim biegunem zimna, ma też w sobie coś z alpejskiego kurortu. Na nartach jeździ się tu jak na lodowcu. - Bywa, że do maja leży tutaj śnieg - mówi Sławomir Zarzecki, mieszkaniec Gołdapi.
- Chcesz zmarznąć, przyjedź do Gołdapi - zaprasza burmistrz o odpowiednim nazwisku: Tomasz Luto. - Luto to po prostu mroźny - tłumaczy.
Gdy spada temperatura, Tomasz Luto zaciera ręce. Bynajmniej nie z zimna. - Nie trzeba jechać na te prawdziwe bieguny zimna. Można to poczuć u nas - zachwala.
Jak korzystać z mrozu?
W Gołdapi lepiej się hartować niż chorować. Bo w miejscowym szpitalu hula wiatr, a toaleta dla pacjentów to raczej komora do krioterapii. - To najzimniejszy szpital w Polsce, w najzimniejszym miejscu w Polsce - żartuje Grzegorz Kozioł, mieszkaniec Gołdapi.
Gołdap mrozi czytelników na całym świecie - od Azji przez Skandynawię aż po Hiszpanię. Sąsiedzi z Rosji też odczuwają, gdy na granicy stoją na mrozie.
Pana Grzegorza do ruszania się pomimo mrozu przekonywać nie trzeba. Pokazuje prawdziwy hart ducha i ciała, kąpiąc się w lodowatej wodzie. Tak walczy już z dziewiętnastą zimą.
Lodowata woda wcale nie jest szczególnie paraliżująca. A nawet bywa przyjemna. - Jest minus dwadzieścia, woda ma plus 2-5 stopni. Takie miłe grzanie się w wodzie - tłumaczy Grzegorz Szydłów, mieszkaniec Możnych.
Potem jest nagroda. Naprawdę gorąca - pan Grzegorz po kąpieli w lodowatej wodzie idzie do sauny. Tam można na chwilę zapomnieć, że nad Mazury Garbate nadciągnęła właśnie kolejna mroźna noc.
Autor: Jan Błaszkowski / Źródło: Fakty TVN
Źródło zdjęcia głównego: Fakty TVN