Pani Agnieszka miała 17 lat, kiedy miał zgwałcić ją ksiądz. To było osiem lat temu. Dopiero gdy próbowała popełnić samobójstwo, o sprawie dowiedziała się jej rodzina. Ksiądz Michał przenoszony był kilkukrotnie. Spędził ponad rok w specjalnym ośrodku poprawczym dla duchownych. Z akt sprawy wynika, że władze kościelne uznawały go za księdza łamiącego celibat. Właśnie rusza proces duchownego. Prokuratura mówi, że dowody winy są "bardzo mocne".
- Zgwałcił mnie ksiądz Michał L. dwukrotnie, ale w tej sprawie jest więcej osób, które zadawały mi ból - mówi dziś pani Agnieszka.
Osiem lat temu pani Agnieszka miała 17 lat, a ksiądz Michał był dobrym znajomym rodziny dziewczyny i wikarym w jej parafii blisko centrum Gdańska.
Dziś ksiądz Michał jest oskarżony o dwukrotny gwałt na młodej dziewczynie. Do sądu został doprowadzony z aresztu.
- Dowody są bardzo mocne. Mamy bardzo dużo dowodów z przesłuchań świadków i również opinie biegłych psychologów - informuje Magdalena Standerska z Prokuratury Rejonowej Gdańsk-Śródmieście.
"Góra go blokuje"
Sąd utajnił proces, by chronić pokrzywdzoną. Pani Agnieszka została oskarżycielem posiłkowym. Zarzuca księdzu i jego przełożonym, że ją skrzywdzili i chronili sprawcę.
Ksiądz Michał miał grozić dziewczynie, gdyby ta doniosła policji. Dopiero gdy pani Agnieszki próbowała popełnić samobójstwo, o sprawie dowiedziała się jej rodzina. - Proboszcz powiedział, że chciałby nam pomóc, ale góra go blokuje - wspomina pani Agnieszka.
Potem miał być telefon matki do ówczesnego biskupa pomocniczego gdańskiej archidiecezji Ryszarda Kasyny. - Można powiedzieć, że się wystraszyli, i po około tygodniu (ksiądz Michał - przyp. red.) został przeniesiony do innej parafii - twierdzi pani Agnieszka.
Biskup Kasyna w rozmowie z "Faktami" TVN powiedział, że sprawy nie kojarzy, ale gdyby padło oskarżenie o gwałt, to by ją zapamiętał i zareagował.
Działania przełożonych
Ksiądz Michał przenoszony był kilkukrotnie. Spędził ponad rok w specjalnym ośrodku poprawczym dla duchownych. Z akt sprawy wynika, że władze kościelne uznawały go za księdza łamiącego celibat, a nie gwałciciela.
- Nie sądzę, żeby to było zamiatanie pod dywan. Nie wiem, co przełożeni księdza wiedzieli o tej sprawie. I ja również mam wątpliwości, co w tej sprawie się rzeczywiście stało - twierdzi Janusz Masiak, obrońca księdza Michała L.
Wątpliwości władz kościelnych zniknęły, gdy rok temu sprawę gwałtu zgłosił prokuraturze inny duchowny. Pani Agnieszka została przesłuchana przez komisję kościelną.
Parafianie w szoku
Ksiądz Michał został w maju zawieszony przez arcybiskupa Sławoja Leszka Głódzia. Potem został aresztowany. Parafianie księdza są zaskoczeni.
- Jezus, Maria! To jest szok dla mnie! Ale dlaczego tego nikt nie powie głośno? Tylko wszystko jest tajniaczone - komentuje Grażyna Kacprzycka, parafianka z Rumi.
Pełnomocnik pani Agnieszki będzie chciał domagać się dla niej zadośćuczynienia za poniesione krzywdy. - Będziemy wnioskować o pół miliona - zdradza. - Od księdza - dodaje.
Sama pokrzywdzona chce, by duchowny poszedł do więzienia i już nikogo nie krzywdził. - Najbardziej zależy mi na tym, żeby ktoś widział we mnie ofiarę, a nie wroga Kościoła - mówi kobieta.
Autor: Jan Błaszkowski / Źródło: Fakty TVN
Źródło zdjęcia głównego: Fakty TVN