Proces rejestracji połączenia PKN Orlen i Grupy Lotos zamknął proces fuzji. Rząd uważa, że połączenie wzmocni Polskę, ale eksperci są innego zdania i widzą ryzyko. Wskazują, że jako strony transakcji dobrano dwa koncerny, które od lat współpracują z firmami rosyjskimi.
Lotosu już nie ma - jest za to państwowy paliwowy gigant, na którego czele stoi Daniel Obajtek. Prezes PKN Orlen woli mówić o fuzji, choć tak naprawdę to Orlen przejął Lotos i cały jego majątek. Po tym, jak zgodę na to wyrazili akcjonariusze, w poniedziałek wpisem do KRS-u potwierdził to sąd.
- Ten proces wzmocni nas przy zakupie ropy, przy inwestycjach, przy partnerstwie. Takie sojusze zawiera się na całym świecie - mówił Obajtek.
Jak ten sojusz wygląda w praktyce? Połączony Orlen i Lotos sprzedadzą 400 stacji benzynowych węgierskiemu MOL-owi - ściśle współpracującemu z Rosją. Część udziałów w rafinerii gdańskiej trafi w ręce Saudyjczyków, też współpracujących z Rosją.
Paweł Olechnowicz, który latami kierował Lotosem, mówi o bezpieczeństwie, czyli tym, co dziś - w czasie agresji Rosji na Ukrainę - powinno być dla Polski najważniejsze. - To jest szkodliwe dla Pomorza, dla naszej gospodarki, dla bezpieczeństwa energetycznego państwa - ocenia były prezes Grupy Lotos.
Do ostatniej chwili połączenie koncernów próbowało zatrzymać 11 byłych ministrów gospodarki, nazywając je sprzecznym z polską racją stanu.
- Dzisiejszy dzień to jest czarny dzień dla polskiej gospodarki. Cała operacja niszczenia Lotosu to jest wyjątkowy przykład niekompetencji, nieodpowiedzialności i arogancji rządzących - uważa Janusz Steinhoff, były wicepremier i minister gospodarki.
Wątpliwości wokół partnerów transakcji
Mówiąc o zagrożeniu polskiego bezpieczeństwa, eksperci wskazują na dwie firmy, które otrzymają część aktywów polskiego giganta i z niepokojem patrzą na ich interesy na wschodzie.
- Jako partnerów do transakcji dobrano dwie firmy, które obie od iks lat deklarują i rzeczywiście współpracują z firmami rosyjskimi, i deklarują taką współpracę na długie lata naprzód - przypomina Piotr Woźniak, były minister gospodarki oraz były prezes PGNiG.
Woźniak był ministrem gospodarki w pierwszym rządzie Prawa i Sprawiedliwości i jest wyraźnie przeciwny fuzji Lotosu z Orlenem. Tak, jak przeciwny był - i nie ukrywał tego - Piotr Naimski, były już pełnomocnik do spraw strategicznej infrastruktury energetycznej. Tuż przed zakończeniem procesu fuzji Naimski został zdymisjonowany.
Opozycja od miesięcy mówi, że połączenie spółek jest wbrew interesowi Polski, i zapowiada, że fuzja będzie rozliczona - także politycznie.
- To są wszystko rzeczy, które w bardzo złym świetle stawiają tę transakcję. Niewątpliwie będzie to przedmiotem śledztw w przyszłości, a być może komisji śledczej - mówi Tomasz Siemoniak, poseł Platformy Obywatelskiej.
Zarzuty o współpracę z Rosjanami i o to, że rosyjski kapitał może dzięki fuzji Orlenu i Lotosu wkroczyć do Polski, PiS od miesięcy bagatelizuje. - To jest pozytywna odpowiedź na zagrożenia współczesnego świata - mówił w maju premier Mateusz Morawiecki. - To jest rzecz, która była podstawową dla polskiego bezpieczeństwa energetycznego - ocenia Marek Gróbarczyk, wiceminister infrastruktury z ramienia Prawa i Sprawiedliwości.
Opozycja jednak zdania nie zmienia. - To jest zdrada i ludzie, którzy prą do tej transakcji, zostaną rozliczeni - zapowiada Tomasz Grodzki, marszałek Senatu z Platformy Obywatelskiej.
W planach na najbliższe miesiące Orlen ma jeszcze przejęcie PGNiG.
Autor: Michał Tracz / Źródło: Fakty TVN