Z jednej strony oklaski, z drugiej krytyka. PiS podzielony w sprawie Beaty Szydło. Z sejmowej mównicy grzmiała, że nagrody się ministrom należą. Ale mówiła o tym pod nieobecność premiera Morawieckiego. Dlatego echa tej wypowiedzi słychać do dziś.
Owacja na stojąco posłów PiS-u mogła premiera Morawieckiego zaboleć bardziej niż słowa, które Beata Szydło wypowiedziała z mównicy. Tym bardziej, że obrona ministerialnych premii miała miejsce, gdy Mateusz Morawiecki był w Brukseli. Nie miał szans się do tych słów odnieść. Do dziś się zresztą nie odniósł.
Odniosła się jego bliska współpracowniczka. - Czasem mówi się o jedno zdanie za dużo, czasami jesteśmy zbyt emocjonalni, czasem ktoś nas wyprowadzi z równowagi. To była jedna z wielu wypowiedzi pani premier - tak Jadwiga Emilewicz, minister przedsiębiorczości i technologii, odpowiedziała na pytanie o zasadność słów premier Szydło. Najwyraźniej ten rządowy dwugłos w sprawie nagród dla ministrów widać i słychać, gdy zestawi się wypowiedzi premiera i byłej premier. Mateusz Morawiecki zapowiedział likwidację premii, zaś Beata Szydło broniła ich.
- Ten temat został zamknięty przez premiera Morawieckiego. Nie będzie ani nagród dla ministrów, ani podwyżek - stara się uciąć temat wicepremier Jarosław Gowin.
Za zgodą prezesa
Według rozmówców "Faktów" TVN wystąpienie Beaty Szydło miało pełną akceptację prezesa PiS Jarosława Kaczyńskiego. Choć sam nie pojawił się wówczas na sali, miał doskonale znać i akceptować treść tego wystąpienia. Nieobecność oficjalnie była związana z infekcją. Rozmówcy "Faktów" twierdzą jednak, że chodziło o to, by posłowie mogli szczerze zareagować. - Wszystko to sprawia wrażenie, jakby koledzy i koleżanki z rządu ustawili wokół Morawieckiego pole minowe - mówi poseł Jan Grabiec, rzecznik prasowy PO. - Ewidentnie mamy dwie frakcje. Frakcję twardych PiS-owców z Beatą Szydło na czele i frakcję Morawieckiego. Ten podział się ujawnił - dodaje lider Nowoczesnej Ryszard Petru. Według informacji reporterów "Faktów" TVN na kwiecień PiS planuje konwencję, która ma być wstępem do kampanii samorządowej. Prezes chce, by wystąpił na niej Mateusz Morawiecki. Ma to być dla premiera konfrontacja z tak zwanym partyjnym aktywem. Test jego siły w partii.
Autor: Krzysztof Skórzyński / Źródło: Fakty TVN