Ani słowa o strajku nauczycieli w przemówieniach Jarosława Kaczyńskiego. Ten temat nie istnieje dla prezesa PiS-u, za to co tydzień zgłasza własne. Ostrzega, oskarża. Mobilizuje wyborców. Opozycja mówi, że prezes nieustannie straszy i wprowadza w błąd.
- Oczekuję, że Koalicja Europejska opowie się jednoznacznie za utrzymaniem złotówki lub przeciw - mówi premier Mateusz Morawiecki.
Po weekendowych wypowiedziach polityków PiS wyborca lub potencjalny wyborca tej partii ma zapamiętać, że Platforma i Nowoczesna chcą wprowadzać europejską walutę.
- W listopadzie ubiegłego roku, pięć miesięcy temu, Grzegorz Schetyna powiedział wyraźnie - natychmiast jak przejmiemy władzę, wprowadzimy euro - mówi wicemarszałek Senatu Adam Bielan z klubu parlamentarnego Prawo i Sprawiedliwość.
By być precyzyjnym, należy sięgnąć po pełen cytat, na który powołują się politycy PiS-u. Te słowa z ust lidera Platformy padły na spotkaniu Europejskiej Partii Ludowej, czyli frakcji, do której należy Platforma w europarlamencie.
"Ważny cel"
- Dla Platformy Obywatelskiej dołączenie Polski do strefy euro jest ważnym celem. Po tym, jak odsuniemy od władzy populistów, zaoferujemy polskim obywatelom plan dołączenia do obszaru wspólnej waluty. Uruchomimy narodową debatę, której celem będzie uzyskanie szerokiej społecznej akceptacji tej decyzji - mówił wtedy Grzegorz Schetyna.
- PiS traktuje kwestię euro nie jak temat poważnej debaty, tylko jako takie strachy na Lachy. Ponieważ wie z sondaży, że Polacy boją się euro, więc wrzuca temat euro - ocenia Katarzyna Lubnauer z Nowoczesnej.
- Mówimy: europejskie płace, a nie europejskie ceny - tak ten temat wywołał Jarosław Kaczyński.
Będzie drożej?
Wielu Polakom euro cały czas kojarzy się z drożyzną. Z tym, że w Polsce małą butelkę wody mineralnej kupi się za dwa złote, a na wakacjach za granicą za jeden euro.
Na wyobraźnię działa też wspomnienie przez polityków PiS-u o groźbie realizacji greckiego scenariusza, gdy tylko wprowadzi się euro w Polsce.
Tyle tylko, że Grecję na skraj bankructwa doprowadziło nie to, że weszła do strefy euro, a to, że przyjęła tę walutę, zafałszowując swoją kondycję finansów, budżetu i gospodarki. Greccy politycy udawali, że jest lepiej, niż było w rzeczywistości. Tego scenariusza już nikt nie powtórzy.
- Kiedy Polacy będą zarabiali na poziomie europejskim, wówczas będziemy mogli zastanawiać się nad przystąpieniem do strefy euro - mówi wicepremier Beata Szydło.
Zmiana tematu debaty
- Nie ma tematu euro. Jest temat 600 tysięcy protestujących nauczycieli i milionów Polaków, którzy wychodzą na ulice, żeby ten protest poprzeć - mówi Bartosz Arłukowicz z Platformy Obywatelskiej.
Jarosław Kaczyński nie poświęcił strajkowi nauczycieli nawet minuty w długim przemówieniu. Całe poświęcił euro i temu, że Platforma chciałaby rzekomo euro wprowadzić.
Tyle tylko, że dziś ciężko byłoby nawet nakreślić jakąkolwiek realną perspektywę, w której Polska mogłaby wejść na ścieżkę do euro. To projekt na długie lata. Choć w wielopartyjnej Koalicji Europejskiej są i takie głosy.
- To byłoby korzystne dla gospodarki. Można dyskutować o momencie, ale nie o epoce. Czyli gdybyśmy to zrobili za trzy lata, za pięć lat - rozumiałbym, że to jest racjonalne. Jeśli to odkładać na dwa pokolenia, to nie ma to sensu - ocenia Włodzimierz Cimoszewicz z Sojuszu Lewicy Demokratycznej
Wchodząc do Unii, Polska zadeklarowała przyjęcie euro, ale nie deklarowała, kiedy to zrobi. To będzie suwerenna polska decyzja.
Autor: Krzysztof Skórzyński / Źródło: Fakty TVN
Źródło zdjęcia głównego: tvn24