Za prąd będziemy płacić najwięcej w Europie, jak tak dalej pójdzie. Nasz cenny węgiel może zafundować nam kosmiczne ceny. Czy grożą nam wyłączone latarnie na ulicach?
Linie przesyłowe, bloki energetyczne oparte na węglu i mało zmian. I właśnie ten praktyczny brak zmian zaczyna coraz więcej kosztować. - Zmiany w energetyce polskiej zostały prawie całkowicie wstrzymane - zmiany te w stronę odejścia od przemożnej roli węgla, więc w prognozy są takie, że za 10 lat będziemy krajem, który być może będzie miał najwyższe ceny energii w Europie - mówi ekonomista prof. Witold Orłowski.
Energia odnawialna w Polsce przeżywa regres. Wiatraki są na cenzurowanym, fotowoltaiczne farmy to wciąż pieśń przyszłości.
Wzrost cen
- Węgiel jest podstawą naszej energetyki - mówił w expose 12 grudnia 2017 roku premier Mateusz Morawiecki.
Był i jest - zwłaszcza od trzech lat. Z jednej strony - niby dobrze, bo węgiel mamy, z drugiej jego cena rośnie, a to wpływa na to, ile później płacimy za prąd. - Na rynku hurtowym ona zależą od cen węgla, bo z węgla ciągle robimy 80% naszego prądu, ale także od cen uprawnień do emisji CO2 - mówi Rafał Zasuń, redaktor naczelny portalu wysokienapiecie.pl.
Opłaty, a tak na prawdę kary ze emisję dwutlenku węgla, ostatnio wzrosły w Europie ponad trzykrotnie. Indywidualnie, bezpośrednio jeszcze tego bardzo nie odczuwamy, bo na wzrost cen prądu dla Kowalskiego, musi się zgodzić urząd regulacji energetyki.
Obietnice ministra
Sam minister energii na portalu społecznościowym poinformował, że rodziny, których roczny dochód mieści się w pierwszym progu podatkowym, w przyszłym roku nie będą płaciły wyższych rachunków. Kto, gdzie i jak będzie to weryfikował - tego minister nie wyjaśnił. Pośrednio już płacimy więcej, bo ceny energii dla firm są wolne. Ich wzrost na giełdzie jest najwyższy od lat. W połowie października premier zapewniał, że rząd pracuje - tak na wszelki wypadek nad planami - jak złagodzić przedsiębiorcom ewentualne zmiany cen, gdyby takie nastąpiły - jakby już nie nastąpiły.
- Podwyżki były dużo wyższe niż w krajach sąsiednich, z którymi Polska konkuruje. U nas to było od 40 do nawet 100 procent, w Niemczech 20 procent plus - mówi Daria Kulczycka z Konfederacji "Lewiatan".
Bez dobrego wyjścia
Te firmy, które są najbardziej energochłonne, zaczynają mieć problemy. Samorządy też, bo też już dostały nowe oferty od energetyki. Mają dwa wyjścia - podnieść ceny za usługi lub oszczędzać. Oba złe. - Na dostawie wody czy odprowadzeniu ścieków nie zaoszczędzimy. Na oświetleniu ulic będzie można ewentualnie trochę oszczędzić, ale ponieważ to się wiąże z obniżką bezpieczeństwa, to nie jestem pewien, czy włodarze miast chętnie będą wyłączać oświetlenie - mówi Andrzej Porawski, dyrektor Biura Związku Miast Polskich.
Zamiast tego pewnie będzie mniej inwestycji. Wszędzie poza energetyką, która powinna się cieszyć z wysokich cen, ale paradoksalnie - to co się dzieje - ją też może uderzyć. - Zacznie się opłacać importować energię z zewnątrz i nasze państwowe koncerny, z których do tej pory byliśmy tak dumni, staną się w zasadzie balastem - wyjaśnia Grzegorz Wiśniewski, prezes Instytutu Energetyki Odnawialnej.
Mimo, że są strategiczne, bo energetyczne. Niestety z innej epoki.
Autor: Paweł Płuska / Źródło: Fakty TVN
Źródło zdjęcia głównego: Fakty TVN