Spotkanie szefów rządów Polski i Węgier od kuchni. O artykule siódmym premier Viktor Orban mówił krótko, ale stanowczo - ujawnił Mateusz Morawiecki. Premier Węgier wprost przyznał, że Polskę w Unii spotyka niesprawiedliwość. Dzień po wizycie w Budapeszcie w rządzie jest pewność, że udało nam się zyskać wsparcie.
Gdy tuż po wizycie polskiego premiera na Węgrzech, Viktor Orban w internecie zamieścił wpis z fragmentem "Mazurka Dąbrowskiego", to ten gest miał symboliczne znaczenie.
- Jeżeli mówi o wzajemnych dobrych relacjach i dobrej współpracy, to naprawdę jest to powód do tego, żeby się z tego cieszyć i być zadowolonym - powiedziała Beata Mazurek, rzeczniczka PiS.
Być może wpis premiera Węgier miał być odpowiedzią na środowe, niespełnione oczekiwania przynajmniej części polityków PiS.
Deklaracja wsparcia
Na konferencji prasowej w Budapeszcie miała paść deklaracja, że Węgry staną murem za polskim rządem, gdy w Brukseli unijni przywódcy będą decydować, czy Polska narusza europejskie wartości. Nie padła.
- Ta konferencja pokazała, że głównym narratorem był premier Orban - skomentowała konferencję Małgorzata Kidawa-Błońska (PO).
Premierowi muszą wystarczyć słowa, które padły w wywiadzie, już po zakończeniu jego oficjalnej wizyty w Budapeszcie. - Obecna procedura Komisji Europejskiej wobec Polski nie ma faktycznych podstaw i samo postępowanie jest nieprawidłowe. Polskę spotyka niesprawiedliwość. Wspólnota losu Europy Środkowej nakazuje nam stanąć przy jej boku - oświadczył Orban w TVP Info.
Sojusz z Budapesztem
Czy Orban stanie po stronie Polski? - Można być pewnym w stu procentach, wiemy to od dawna. Przed Świętami Bożego Narodzenia premier Orban w sposób absolutnie jednoznaczny wypowiadał się w tej sprawie - powiedział Michał Dworczyk, szef kancelarii premiera, jak gość w "Salonie politycznym" Trójki.
Rząd PiS od początku swoją unijną politykę opiera o sojusz z Viktorem Orbanem. Celowo omijając fakt, że węgierski rząd jest także najbliższym unijnym sojusznikiem Władimira Putina. Polski i węgierski premie, mają jeden wspólny interes: unijny kalendarz wyborczy.
Już za niecałe półtora roku odbędą się wybory do europarlamentu. Niedługo po tym zostanie powołany nowy szef Komisji Europejskiej, a polskiego komisarza wskaże rząd PiS. Obecnie jest nim, jeszcze z nadania rządu Platformy, Elżbieta Bieńkowska.
Nowy klimat w UE?
Orban i Morawiecki liczą na to, że już od jesieni tego roku unijni politycy zajmą się przygotowaniami do kampanii wyborczych w swoich krajach, a w przyszłym roku nikt w Brukseli nie będzie miał już głowy do tematu polskiej praworządności. To gra na przeczekanie i, co najistotniejsze, to liczenie na nowy układ sił w Unii, sprzyjający takim partiom jak PiS czy węgierski Fidesz.
- Trzeba być przy stole, który podejmuje decyzje. A on jest dziś ustawiony w głównych stolicach, a nie w Budapeszcie - ocenił Grzegorz Schetyna (PO).
- Myślę, że na innych też liczymy, ale to już pytanie do pana premiera Morawieckiego - mówi o wsparciu dla Polski Beata Mazurek.
Premier ma wkrótce pokazać swój kalendarz z kolejnymi wizytami zagranicznymi.
Autor: Krzysztof Skórzyński / Źródło: Fakty TVN