Minister zdrowia podjął się misji niewykonalnej - chce przekonać lekarzy, by pracowali na telefon. Na którymkolwiek oddziale szpitala będą potrzebni, na ten będą musieli pójść. To ma być sposób na to, by pacjentów miał kto leczyć. Wielu lekarzy wypowiedziało klauzulę opt-out.
Minister zdrowia ma coraz więcej problemów i coraz mniej czasu na ich rozwiązanie. Dlatego na społeczne konsultacje rozporządzenia dał tylko trzy dni. Rozpoczęły się we wtorek i w piątek się skończą. Pisane na szybko rozporządzenie ma uratować sytuację w szpitalach po nowym roku, tam, gdzie medycy wypowiedzieli tzw. umowy opt-out.
- Staramy się uelastycznić możliwości zarządzania szpitalami - tłumaczy Konstanty Radziwiłł.
Dokument pozwala dyrektorom szpitali przesuwać lekarzy z oddziału na oddział. Protestuje prezes Naczelnej Rady Lekarskiej dr n. med. Maciej Hamankiewicz. - Nie można, przede wszystkim, gasić pożaru, polewając ogień benzyną - mówił cytowany przez "Medycynę Praktyczną". Protestują też lekarze rezydenci.
- Lekarz dyżurny oddziału np. kardiologicznego będzie przyjmował ludzi z katarem i kaszlem w nocnej pomocy, a jeżeli dojdzie do zatrzymania krążenia, to będzie wzywany na oddział. To są rzeczy katastrofalne - mówi Jarosław Biliński z Porozumienia Rezydentów OZZL.
Nowy szpital do zamknięcia
Sytuacja katastrofalna jest też w dziecięcym szpitalu klinicznym w Warszawie. Oddana dwa lata temu placówka jest w tej chwili zadłużona na 370 milionów złotych. Tonie szpital i Warszawski Uniwersytet Medyczny, który musi pokrywać te długi.
- Ustawodawca zawsze zostawia jakąś alternatywę. W tym przypadku jest nią likwidacja szpitala. Taką decyzję musielibyśmy podjąć do końca czerwca 2018 roku - mówi prof. Mirosław Wielgoś, rektor WUM.
Dyrekcja szpitala i rektor dwa miesiące temu, w trybie pilnym, wysłali Konstantemu Radziwiłłowi projekt planu ratunkowego.
- Z tego co wiemy, i z tego, co mówi nam dyrektor, nie było żadnej reakcji na te propozycje. Nadal czekamy - denerwuje się Patrycja Matczuk, lekarz rezydent w Samodzielnym Publicznym Dziecięcym Szpitalu Klinicznym w Warszawie.
Długi rosną
W czwartek w Radomiu "Fakty" spytały ministra zdrowia, jak ma zamiar ratować największy w Polsce szpital dziecięcy. - Ta placówka naprawdę będzie działać bez żadnych problemów. Na razie tylko tyle mogę powiedzieć - odpowiedział.
To bardzo mało jak na fakt, że szpital dramatycznie zadłuża się od dwóch lat urzędowania właśnie Konstantego Radziwiłła. Nie tylko zresztą ta placówka. W Centrum Zdrowia Matki Polki w Łodzi i w Centrum Zdrowia Dziecka w Warszawie zadłużenie też nie maleje. Razem wynosi pół miliarda złotych.
Wszystko wskazuje na to, że w tym roku w długi popadną też trzy inne szpitale kliniczne w Warszawie, które do tej pory nie były zadłużone: przy ulicach Lindleya, Banacha i Karowej.
Problemy w ochronie zdrowia, których nie udało się rozwiązać przez ostatnie lata, pozostają nierozwiązane i w najbliższym czasie nie widać perspektywy, aby coś w tej kwestii miało się zmienić.
Autor: Marek Nowicki / Źródło: Fakty TVN
Źródło zdjęcia głównego: Fakty TVN