Zarząd województwa małopolskiego chce odwołać Krzysztofa Głuchowskiego z funkcji dyrektora Teatru im. Juliusza Słowackiego w Krakowie. Procedura została rozpoczęta. Decyzja ta spotkała się z protestem ze strony pracowników i aktorów teatru. Zdaniem dyrektora to decyzja polityczna i ma związek z kontrowersjami wokół spektaklu "Dziady".
Zarząd województwa małopolskiego zamierza odwołać dyrektora Teatru im. Juliusza Słowackiego w Krakowie Krzysztofa Głuchowskiego. W ramach solidarności z dyrektorem w czwartek w gmachu teatru odbył się protest pracowników i aktorów.
- Zerwali się ludzie od stołów, ze swoich łóżek i przyszli tutaj. Obojętnie, co się stanie, Krzyśku, jesteś wielkim dyrektorem i takim będziesz - powiedział aktor Andrzej Grabowski.
Samorządowcy informują, że Krzysztof Głuchowski miał naruszyć przepisy przetargowe i nie dbać o dobre imię teatru.
Dyrektor tłumaczy, że na początku ubiegłego roku miał rutynową kontrolę. Jedynym uchybieniem mogła być zmiana umowy z firmą sprzątającą, by w czasie lockdownu teatr nie ponosił strat. Trudno z tego robić zarzut. Zespół, widzowie i dyrektor nie mają wątpliwości, że chodzi o spektakl "Dziady". Krzysztof Głuchowski dostrzega podobieństwa obecnej afery wokół "Dziadów" do wydarzeń Marca '68.
Sprawa wokół "Dziadów" w Teatrze im. Juliusza Słowackiego zaczęła się od wpisu małopolskiej kuratorki oświaty Barbary Nowak, która odradzała wysyłanie uczniów na spektakl. Ona sama go nie widziała, a i tak poparł ją minister edukacji i nauki Przemysław Czarnek.
Aktorzy murem za dyrektorem
Dyrektora teatru w trakcie kontraktu, bez powodu, odwołać nie można. Minister kultury i dziedzictwa narodowego Piotr Gliński mógłby procedurę zatrzymać, jednak nie wiadomo, czy zdecyduje się na taki krok.
- Jeśli przegramy, to będzie kardynalna klęska. To znaczy, że nie ma wolności, bo wszyscy się będziemy cenzurować, w obawie, będziemy żyć strachem - podkreślił Krzysztof Głuchowski.
Dlatego nikt ani koncertu Marii Peszek, ani spektakli "Dziadów", ani żadnego innego nie odwołuje. Aktorzy pracują pełną parą tyle, tylko w napięciu.
- To, co się w tym momencie dzieje, to jest piekielnie bolesne i budzi to też naszą złość - mówi aktorka Dominika Bednarczyk.
- Odbija się w domach, na naszych rodzinach, którym nie możemy poświęcać czasu, bo głowy są zajęte czymś innym: czy dziś wieczorem zagramy, czy jutro jeszcze pójdziemy do pracy, czy zrobimy premierę - zwraca uwagę aktor Marcin Sianko.
Za dyrektorem Krzysztofem Głuchowski stoją wszyscy - każdy pracownik teatru. - Mam poczucie, że jestem w teatrze, który kwitnie, który rośnie w siłę - ocenia aktor Mateusz Janicki. - Ja się bardzo boję, bo wiem, że zniszczyć coś to nie jest problem - mówi aktorka Hanna Bieluszko.
Autor: Renata Kijowska / Źródło: Fakty TVN
Źródło zdjęcia głównego: tvn24