W sprawie śmierci Igora Stachowiaka, politycznej odpowiedzialności jednak nie będzie. Prezes Kaczyński broni ministra Mariusza Błaszczaka w taki sposób, że aż dostaje oklaski. Wiceszef resortu mówi, że nie widział nagrań z paralizatora.
- Ja taśm nie znałem - mówił Jarosław Zieliński, wiceminister spraw wewnętrznych i administracji. Ale policja znała. Wojciech Bojanowski, autor reportażu o śmierci Igora Stachowiaka, ujawnił w "Faktach" policyjne notatki z których wynika, że mundurowi już w dniu tragicznego wydarzenia mieli dostęp do nagrania z paralizatora i zabezpieczyli to nagranie.
Jeżeli nagranie posiadała policja, a zarówno kierownictwo MSWiA jak i komendant główny twierdzą, że poznali je dopiero z reportażu TVN, to można sądzić, że albo ludzie odpowiedzialni za policję nie zapoznali się z raportem po kontroli we wrocławskim komisariacie, albo raport z policyjnej kontroli jest niepełny, wybiórczy i nie opisuje prawdy. W najgorszym wypadku jest zmanipulowany, a nadzorujący policję dali się wprowadzić w błąd.
- Wiemy, że panowie ministrowie przed wysoką izbą kłamali, mówiąc, że policja nie miała tych nagrań - powiedział Adam Szłapka z Nowoczesnej. Taki wniosek wysnuli politycy opozycji, który padł zaraz po wezwaniu do dymisji szefa i wiceszefa ministerstwa spraw wewnętrznych.
Dymisji nie będzie
Jakiekolwiek dymisje wykluczył osobiście Jarosław Kaczyński: W latach 2012-2014 na komisariatach zginęły 42 osoby. Za Schetyny pięć osób, więc pięć razy powinien się podać do dymisji. A poza tym kto się podał do dymisji za Smoleńsk? - zapytał Kaczyński, po czym został nagrodzony brawami.
- Porównanie tej sytuacji do Smoleńska to przykład psychicznej aberracji. Na komisariatach dzieją się rzeczy złe, ale tu mamy do czynienia z tuszowaniem sprawy - skomentował wypowiedź Kaczyńskiego Grzegorz Schetyna.
Odpowiedź na pytanie "co znajduje się w policyjnym raporcie?" dałoby tylko jego upublicznienie. Z korespondencji "Faktów" z ministerstwem i prokuraturą wynika, że władze nie chcą go ujawnić. Ministerstwo Spraw Wewnętrznych i Administracji odpisało: "Panie Redaktorze, informujemy, że w tym momencie prowadzone jest śledztwo. W związku z tym wszelkie materiały są w posiadaniu prokuratury." Zapytaliśmy zatem prokuraturę krajową, czy rzeczywiście policyjny raport jest w posiadaniu prokuratury i w związku z tym nie może być ujawniony. Dostaliśmy odpowiedź: "Nie. Postępowanie wyjaśniające prowadzone przez Policję toczy się równolegle z postępowaniem przygotowawczym prowadzonym w tej sprawie przez Prokuraturę Okręgową w Poznaniu. Są to postępowania od siebie niezależne."
Ministerstwo Spraw Wewnętrznych i Administracji dalej milczy
Ta odpowiedź prokuratury sugeruje wprost, że MSWiA bezpodstawnie powołuje się na prokuratorskie śledztwo, by nie ujawnić raportu. "Fakty" wysłały zatem kolejnego mejla do ministerstwa. Ten pozostał jednak bez odpowiedzi.
- Kolejne elementy układanki pokazują, że ktoś w tej sprawie mataczy - powiedział Borys Budka z PO. Szef MSWiA nie chciał dziś rozwiać wątpliwości. Mimo wielu naszych pytań, nie zdecydował się na udzielenie odpowiedzi.
Autor: Krzysztof Skórzyński / Źródło: Fakty TVN
Źródło zdjęcia głównego: Fakty TVN