NATO oficjalnie milczy, politycy PiS też nabierają wody w usta , bo najwyraźniej mają problem z tym, o co w Brukseli prosi szef MON. Najwyższy czas, żeby NATO włączyło się do wyjaśnienia katastrofy smoleńskiej - mówił w czwartek Antoni Macierewicz, ale taka perspektywa wydaje się mało realna. Bo nawet szef polskiego MSZ przyznaje, że NATO nie ma takich narzędzi.
Oczywiście musimy mieć świadomość, że to jest proces, który będzie się realizował. Nie mamy do czynienia z sytuacją jednorazową - powiedział dziś minister obrony narodowej pytany o zaangażowanie NATO w wyjaśnienia przyczyn katastrofy smoleńskiej. Nie odpowiedział jednak kiedy zwróci się z formalnym wnioskiem do Sojuszu o pomoc, bo ten - jak informuje przedstawiciel NATO - jeszcze od polskiego rządu nie wypłynął.
Antoni Macierewicz nie odpowiedział też dlaczego dopiero w czwartek podjął temat katastrofy, choć szefem resortu obrony jest od 15 miesięcy.
Waszczykowski przypomina
Szef MON mówił w czwartek, że "uzyskał zapowiedź" od przedstawicieli NATO, że Sojusz włączy się w wyjaśnianie przyczyn katastrofy z 2010 roku. Co ciekawe szef polskiej dyplomacji przypomniał dziś przy okazji monachijskiej Konferencji Bezpieczeństwa, że on już rok temu, w grudniu o sprawie katastrofy rozmawiał z sekretarzem generalnym NATO. - Informowano mnie, że Kwatera Główna NATO takich instrumentów pomocy nie ma - stwierdził Witold Waszczykowski.
Nawet niektórym politykom PiS trudno było dziś wypowiedzi swojego ministra tłumaczyć. - Jeśli chodzi o NATO i Polskę bardzo chętnie o tym mówię. Jeśli chodzi o NATO i katastrofę smoleńską właściwie specjalnie nie widzę połączenia - mówił senator Anna Maria Anders.
"Myli kurtuazję z rzeczywistością"
Zdaniem byłego ambasadora Polski przy NATO Macierewicz myli "to, co można nazwać czymś w rodzaju kurtuazji, która obowiązuje zawsze, z rzeczywistością". I dodaje, że temat smoleńska miał paść podczas dwóch spotkań: z ministrem obrony narodowej Wielkiej Brytanii i dowódcą wojsk NATO w Europie.
- Generał Scaparrotti dowodzi wojskami i nie ma żadnych narzędzi do tego żeby tymi sprawami się zajmować - podkreśla z kolei były szef MON Tomasz Siemoniak. I zarzuca swojemu następcy, że instrumentalnie traktuje parterów z NATO.
Zdaniem Macieja Laska dziś - ponad rok od powołania specjalnej podkomisji - taka wypowiedź ministra to najlepszy obraz efektów ich pracy. - To pewnego rodzaju krzyk rozpaczy, że w zasadzie nie są w stanie, jako podkomisja, nic zrobić - stwierdził.
Po raz ostatni podkomisja publiczne spotkała się w październiku ubiegłego roku.
Autor: Arleta Zalewska / Źródło: Fakty TVN