Okręt jest jeden, a chętnych wielu - minister obrony zdecyduje więc, kto go dostanie. Wojskowy okręt podwodny "Kondor" nie musi iść na złom, ale może zostać przerobiony na muzeum. Jedyne takie w Polsce. Pierwsze zgłosiło się Drawsko Pomorskie, ale teraz kolejka chętnych jest długa.
Pożegnanie z bronią. Okręt podwodny "Kondor" po 63 latach zanurzeń i wynurzeń przechodzi na zasłużoną emeryturę. Jego ostatni dowódca, kmdr ppor. Marek Walder, ma nadzieję, że okręt nie przejdzie na żyletki. W jego ocenie "Kondor" mógłby przejść do cywila, mieć drugie życie. - Nie ma ani jednego okrętu podwodnego, który byłby postawiony w roli okrętu-muzeum - przekonuje.
Okręt podwodny jako atrakcja turystyczna? Starosta drawski chce, by "Kondor" trafił do jego powiatu. Drawsko Pomorskie to miejscowość na Pomorzu, ale nie nad morzem. Okręt-muzeum miałby jednak gdzie popływać.
- Nad morzem trudno nie znaleźć ryby, trudno nie znaleźć statku, ale tutaj, w śródlądziu, ciężko znaleźć taki okręt podwodny. To byłby jedyny w całej Europie - marzy Stanisław Kuczyński, starosta drawski.
Prawie jak w morzu
Dlaczego w powiecie drawskim? Bo to tu znajduje się słynne Jezioro Tajemnic. Jak głosi legenda, w czasie II wojny światowej zatonął w nim niemiecki okręt podwodny. - Mały "u-bocik", w którym ćwiczyła załoga 2-osobowa - wyjaśnia Wiesław Piotrowski, pasjonat historii powiatu drawskiego.
"Kondor", ustawiony na plaży, miałby do tej historii nawiązywać. Warunki miałby niemal morskie. - Jezioro ma tu głębię 90 metrów, to jest się gdzie zanurzyć - zauważa Zbigniew Marek, mieszkaniec Drawska Pomorskiego. - Mielibyśmy więcej turystów - uważa Jadwiga Szatrowska, mieszkanka Czaplinka.
Jedyny wyciągnięty na brzeg okręt podwodny - bliźniak "Kondora", "Jastrząb" - stoi w Akademii Marynarki Wojennej. Na co dzień służy jako symulator, na którym ćwiczą studenci, przyszli podwodniacy. Ale gdy raz do roku uczelnia organizuje drzwi otwarte, to te na okręcie się nie zamykają. To hit.
- Nawet do 500 osób dziennie jesteśmy w stanie przez ten okręt podwodny przepuścić - chwali się kmdr por. Adam Cichocki z Akademii Marynarki Wojennej w Gdyni.
Kolejka chętnych miast
Jak taki okręt przetransportować? Podróż "Jastrzębia" z portu do akademii to było 200 metrów. Z Gdyni do Drawska jest - bagatela - 260 km. - Kto może w temacie pomóc? Wojsko, nasze firmy, partnerzy akcji - wymienia Stanisław Kuczyński.
I tu zaczynają się schody. Bo Agencja Mienia Wojskowego, która sprzedaje rzeczy z demobilu, podarować okrętu nikomu nie może. To wolno ministrowi obrony, ale ten na razie milczy. Bo okręt podwodny chcą mieć u siebie też inne miasta: Świnoujście, Szczecin i Gdynia. Ta ostatnia tworzy prawdziwy park okrętów-muzeów.
- Konkurencją dla okrętu podwodnego może być tylko nasz najstarszy i najpiękniejszy okręt, jakim jest bez wątpienia ORP Błyskawica - mówi Tomasz Miegoń z Muzeum Marynarki Wojennej w Gdyni.
"Kondor", zbudowany, by pływać w ukryciu, od oczu ciekawskich wkrótce nie ucieknie.
Autor: Jan Błaszkowski / Źródło: Fakty TVN
Źródło zdjęcia głównego: Fakty TVN