Pracował dla polskiej fundacji w Dominikanie i jego rodacy pocięli mu za to twarz. Mówi, że to przez głośną aferę pedofilską z udziałem księży, która popsuła wizerunek Polaków. Skatowany Dominikańczyk leczony jest teraz w Polsce.
Kilka miesięcy temu, życie Amaurysa nieodwracalnie się zmieniło. - To dla mnie straszne wspomnienie, do dziś nie rozumiem, jak można być tak okrutnym - mówi.
Amaurys Cruz Miliano, 23-latek z Dominikany, pracował dla polskiej fundacji "Moja Dominikana", która za cel stawia sobie wzmocnienie poziomu edukacji w tym wyspiarskim kraju. - Dzieci ze szkoły państwowej, jak kończą szkołę, to czasami nie potrafią czytać i pisać - opisuje Katarzyna Izydorczyk, prezes zarządu fundacji.
- Zajmowałem się tymi dziećmi, żeby nie siedziały na ulicy i nie robiły głupot. Żeby miały lepszy start i wiedziały, że bez edukacji nie ma przyszłości - mówi Amaurys.
Ci od Wesołowskiego
Ale na przyszłość ich fundacji w Dominikanie wpływ niespodziewanie wywarła polska przeszłość. - Od czasu, do czasu mówi się o Polakach: a, to ci od Wesołowskiego - tłumaczy Katarzyna Izydorczyk.
Skandal pedofilski z udziałem polskich księży sprawił, że na Dominikanie z czasem zaczęło im się ciężej pracować. - Myślenie o Polakach w Dominikanie bardzo się zmieniło po skandalu z polskimi księżmi - wyjaśnia Amaurys.
Pewnego styczniowego wieczoru Amaurys odczuł tę zmianę na własnej skórze - po tym, jak właśnie skończył pracę. - Pojawiło się sześciu pijanych Dominikańczyków. Powiedzieli: ty pracujesz dla polskiej fundacji. Złapali mnie, a reszta biła, wbijając potłuczone butelki w moją twarz - wspomina.
Kilkadziesiąt szwów na pociętej twarzy i szkło, które niemal całkowicie pozbawiło go wzroku w jednym oku.
Własne marzenia
- Jeżeli ja go zostawię w Dominikanie, to on tam nie będzie widział - mówi Katarzyna Izydorczyk. Przywiozła Amaurysa do Polski. Przeszedł już sześć operacji. Potrzebuje kolejnej.
Do tej pory leczenie kosztowało już ponad dwieście tysięcy złotych. Fundacja ma problemy finansowe, a pani Katarzyna czasem nie ma w domu gazu, bo Amaurysa leczy też za swoje. - To jest nieważne, ja się mogę myć w zimnej wodzie. Ten człowiek musi mieć operację - argumentuje.
- Polacy są dla mnie bardzo dobrzy. To lekcja dla Dominikańczyków. Nie można wszystkich mierzyć jedną miarą. Dostałem tu ogromne wsparcie - mówi Amaurys. Chce tu zostać, uczy się polskiego, bo zamierza zostać fryzjerem i otworzyć polski salon z dominikańską atmosferą.
- Z tą swoją energią, z tym pozytywnym nastawieniem do życia, on nam potem to wszystko tutaj w Polsce odda - przekonuje prezes fundacji.
Autor: Katarzyna Górniak / Źródło: Fakty TVN
Źródło zdjęcia głównego: Fakty TVN