Wody Polskie planują budowę zbiornika retencyjnego w Dolinie Prądnika. Turyści się oburzają, a mieszkańcy martwią. Zbiorniki retencyjny musi powstać, trwa jednak dyskusja czy na pewno tam.
Historyk powiedziałby, że jest na Szlaku Orlich Gniazd, mieszkańcy i turyści - że po prostu w uroczej dolince. Z lotu ptaka widać spokój natury. Ale Dolinę Prądnika pod Krakowem, oprócz tej rzeczki, wypełnia lęk. - To miejsce, w którym stoimy, byłoby pod wodą - wskazuje Agnieszka Spyrka, sołtys Prądnika Korzkiewskiego.
Wody Polskie zaproponowały, by to miejsce stało się zbiornikiem retencyjnym na czas powodzi. Turyści są podobnego zdania. - Od 15 lat tutaj jeździmy na rowerkach, jest to najpiękniejsza okolica. Żeby to zalać to trzeba być chyba... zalanym - ironizują dwaj rowerzyści, spotkani na szlaku.
Turyści się oburzają. Mieszkańcy - martwią. I analizują mapy. - Zgodnie z dokumentacją zbiornik ma posiadać 300 metrową zaporę, prawdopodobnie ziemną lub betonową - opowiada Michał Stankiewicz, mieszkaniec Prądnika Korzkiewskiego. Pani sołtys dodaje, że na wjeździe do Doliny ma stanąć dziewięciometrowa tama.
- Przecież zachodu słońca byśmy nie widziały. Musiałybyśmy zrezygnować z tego pensjonatu dla koni, bo wszystkie łąki byłyby już zalane - ubolewa Aleksandra Śniadowska, prezes stowarzyszenia miłośników Doliny Prądnika "Nasza Dolina".
"Tu jestem urodzona"
- Tu, pod tą skałą jestem urodzona. Od takiego bajtka tu mieszkam i myślałam, że dokończę życie - mówi pani Władysława, mieszkanka Prądnika Korzkiewskiego. I dodaje, że ma osiemdziesiąt lat. - A oni chcą mnie eksmitować!
- Mówienie o przesiedleniach na tym etapie, gdzie na razie ustalamy ewentualną lokalizację ewentualnego zbiornika jest zbyt wczesnym wzbudzaniem emocji - uspokaja Małgorzata Sikora, dyrektor Regionalnego Zarządu Gospodarki Wodnej w Krakowie. Ale emocjom trudno się dziwić. Chodzi o życie pięćdziesięciu osób. W ich imieniu, w środku 20 hektarowego planowanego polderu, sołtys wsi pyta Wody Polskie o szczegóły. - Będą bardzo duże zniszczenia - ostrzega.
- Chcemy ustalić lokalizacje tak, by wywoływały jak najmniej kontrowersji i jak najmniej osób ucierpiało - mówi Małgorzata Sikora. Nie powinna ucierpieć tez przyroda. Mapę wytyczono tuż przy Ojcowskim Parku Narodowym. Żyją tu chronione zwierzęta i rośliny. - Zakładamy, że będą to poldery retencyjne o wymiarze suchym w czasie braku opadów będą się napełniać wodą gdy te deszcze nawalne będą występować. Nie mówimy tu o tamie - mówi przedstawicielka Regionalnego Zarządu Gospodarki Wodnej.
Jakąś zaporą zbiornik trzeba jednak zamknąć. Pojawia się również pytanie o cel tej inwestycji. Rzeka Prądnik Krakowowi bezpośrednio nie zagraża, jak przypomina sołtys Prądnika Korzkiewskiego. Ale sąsiednia gmina obawia się nawałnic.
"Zostawcie to w pierony!"
- Zbiorniki retencyjne ogólnie to jest pomysł dobry, ale akurat w tym miejscu to może niekoniecznie - mówi Grzegorz Jerzykowski, jeden z rowerzystów. Marcin Szymański, mieszkaniec Prądnika Korzkiewskiego, dodaje, że każdego weekendu przyjeżdżają tu setki rowerzystów, biegaczy. - Sam jestem biegaczem i wiem, jak ludzie z tego terenu korzystają - mówi.
- 13 kilometrów od Krakowa oddycha się normalnym powietrzem. Zostawcie to w pierony! - mówi pani Władysława.
Wody Polskie twierdzą, że nic nie jest jeszcze przesądzone.
Autor: Renata Kijowska / Źródło: Fakty TVN
Źródło zdjęcia głównego: tvn24