Ta książka może wywołać sporo komentarzy i kontrowersji. Badacze Polskiej Akademii Nauk pięć lat szukali dokumentów i relacji świadków wydarzeń z czasu likwidacji gett w dziewięciu polskich powiatach. Opisują je w dwutomowej publikacji "Dalej jest noc", która opowiada o tym, jak Polacy pomagali Żydom, ale też o bezmiarze zła, nienawiści i zbrodni.
Historycy i socjolodzy z Polskiej Akademii Nauk pięć lat szukali dokumentów i relacji świadków wydarzeń z czasu likwidacji gett, w dziewięciu polskich powiatach. Opisują je w dwutomowej księdze pt. "Dalej jest noc".
- Na każdych trzech Żydów, którzy chcieli się ratować, dwóch zginęło - mówi prof. Barbara Engelking, psycholog z Centrum Badań nad Zagładą Żydów oraz redaktor "Dalej jest noc". - Dzisiaj, jak się czyta ten przekaz oficjalny, to człowiek dochodzi do wniosku, że naturalnym odruchem było udzielanie pomocy. Nic bardziej błędnego - dodaje prof. Jan Grabowski, historyk i drugi redaktor "Dalej jest noc".
Kwestia proporcji
Książka pełna jest świadectw. I Żydów i Polaków.
"Krzyki Żydów mieszały się z wrzaskami Niemców i śmiechem Polaków. Dzieci wołały do swoich matek: 'Mama, ja nie chcę umrzeć! Ja nie chcę umrzeć' (…) Przez cały dzień esesmani z ochoczą pomocą Polaków ładowali Żydów na otwarte ciężarówki - czytamy w relacji wywózki do obozu w Treblince, przytoczonej przez jednego z ukrywających się Żydów.
"Nawet złote koronki z zębów ściągano różnymi narzędziami. Z tego powodu nazywano ich w Węgrowie "dentystami'(…) Gdy jednemu z pośredników, który był urzędnikiem sądowym z przesiedlonych, powiedziano, że na tym złocie jest ludzka krew, odpowiedział: "nic podobnego, sam je dokładnie oczyściłem' - czytamy w innym fragmencie publikacji.
- Już wiemy, że Polacy zabijali Żydów. Tylko chcielibyśmy wiedzieć, jaka jest ta proporcja między dobrem, a złem - wyjaśnia prof. Barbara Engelking, psycholog i socjolog.
- Jest ubogi rolnik, który jest zaprzyjaźniony z Żydem. Ten rolnik tego Żyda ukrywał oczywiście w stodole (...) przychodzą sąsiedzi i po naradzie decydują: niech go zabije ten, który go ukrywał, bo jeżeli nie, to oni doniosą do Niemców i on plus gospodarz ratujący z rodziną poniesie konsekwencje. I człowiek, po kilku minutach namysłu, tego swojego przyjaciela żydowskiego zabija ciosem siekiery w głowę - opowiada historyk prof. Jan Grabowski.
"Słodka" sprzedaż
"Dodatkową zachętę stanowiło ćwierć kilo cukru, które Niemcy obiecali wydać polskim ochotnikom za każdego doprowadzonego Żyda" - można przeczytać w publikacji. Dlaczego Polacy decydowali się na takie kroki? Kierowała nimi chęć zysku, a może strach lub ogólne przyzwolenie? - Trzeba podkreślić, że to nie jest nic polskiego. To są kwestie ludzkie, a nie narodowe - tłumaczy prof. Jan Grabowski. Kwestie ludzkie, które sprawiły, że czasem bezpieczniej było po wewnętrznej stronie muru. "Inni uciekinierzy wracali do gett, zniechęceni fiaskiem poszukiwania ratunku" - opisuje w "Dalej jest noc" jeden ze świadków.
Najgorzej było w małych miasteczkach. Co innego duże miasto, albo wieś, do której przyszła Rywka Wajnberg - dziewczynka z okładki książki "Dalej jest noc". "Zaczęłam pieszo chodzić z celem, aby przyjść do Pana Mikulskiego. On opiekował się nami jak własnymi dziećmi, jak również cała jego rodzina i dzieci (…) Gdyby Niemcy się dowiedzieli, że on ratuje Żydów, to by się zemścili na nim i na całej wiosce" - czytamy relację jej historii. - Na szczęście mamy potencjał do czynienia dobra i czynienia zła. I w ogromnym stopniu od nas zależy, który z tych potencjałów wykorzystamy - ocenia prof. Barbara Engelking.
Autor: Renata Kijowska / Źródło: Fakty TVN
Źródło zdjęcia głównego: Zdjęcia z książki "Dalej jest noc. Losy Żydów w wybranych powiatach okupowanej Polski"