Zaczyna ruszać rękami i samodzielnie jeść. Ale jest za wcześnie, by powiedzieć, kiedy pani Oksana, której historię pokazaliśmy w "Faktach" TVN, wyjdzie ze szpitala. Przeszła udar, a pracodawca zostawił ją bez pomocy. Dobra informacja jest taka, że są pieniądze na leczenie.
Oksana Harczenko zbiera wszystkie siły, by się jakoś trzymać, gdy nagrywa pozdrowienia dla swoich synów. - Próbuje do mnie mówić, stara się. Nie zawsze rozumiem, wtedy się denerwuje - mówi Natalia Kozanczyn, siostra Oksany.
Nic dziwnego. Jeszcze niedawno pani Oksana była zdrowa. Dziś próbuje sama jeść, ale wciąż jest częściowo sparaliżowana. Policja ustala, na ile zwłoka w udzieleniu pomocy doprowadziła do tego stanu. Przesłuchała ją.
- Przesłuchiwanie takiej osoby za pośrednictwem tłumacza przysięgłego, osoby, która jest po wylewie, nie jest rzeczą łatwą - przyznaje mł. insp. Andrzej Borowiak z Komendy Wojewódzkiej Policji w Poznaniu. - W powiązaniu z innymi materiałami dowodowymi, które jeszcze zamierzamy zgromadzić, pozwoli to wszystko podjąć właściwe decyzje procesowe - dodaje.
Pracodawca porzucił Oksanę na przystanku, powiadamiając służby, że ktoś pijany leży na ławce. Po udarze, który Oksana przeszła w służbowym mieszkaniu, nie wezwał pogotowia. Wywiózł ją do innej miejscowości.
"Czekają na mamę w domu"
Pani Natalia, siostra Oksany, nie pielęgnuje żalu lub złości, skupia się na chorej i uspokajaniu rodziny. - Synowie Oksany przeżywają, płaczą. Czekają na mamę w domu. Jak wszystkie dzieci, chcą, żeby wróciła cała i zdrowa - mówi.
Opiekę i rehabilitację w najbliższym czasie pani Oksana ma zapewnioną. Stowarzyszeniu społeczno-kulturalnemu Polska-Ukraina udało się zebrać sporą kwotę. W ciągu trzech dni w zbiórkę włączyły się trzy tysiące osób.
- Czasem ludzie wpisują przy tych poleceniach przelewu, w tytuł przelewu, "Dla Oksany", a później dodają "Pozdrawiamy serdecznie! Trzymaj się Oksana!". Takie rzeczy się zdarzają - mówi Witold Horowski, konsul honorowy Ukrainy w Poznaniu.
Pracownicy drugiej kategorii
Pani Oksana nie jedyna padła ofiarą wykorzystywania przez pracodawcę. Polscy pracodawcy często traktują Ukraińców jak tanią siłę roboczą.
- Ukraińcy mówią: zaraz, zaraz, ale tutaj łamane są moje prawa i nie powinien pan/pani w ten sposób ze mną postępować. Bardzo często słyszy się wtedy: "bo wy nas na tym Wołyniu..." - opowiada Anna Dąbrowska ze Stowarzyszenia "Homo Faber".
Oby wypadek Oksany sprawił, by podobnych było mniej. Ona sama może spokojnie dochodzić do lepszej sprawności - dostanie zgodę na pobyt w Polsce.
- Ta sprawa ma charakter niecodzienny i bardzo smutny. Staramy się pomóc - zapewnia Mateusz Czaplicki z wielkopolskiego Urzędu Wojewódzkiego.
Teraz dla pani Oksany najważniejszy jest wybór ośrodka rehabilitacji i praca dla jej siostry. - Szukam pracy gdzieś blisko ośrodka rehabilitacji, żeby czuła, że nie jest sama, że jestem przy niej zawsze - mówi Natalia Kozanczyn.
Autor: Renata Kijowska / Źródło: Fakty TVN
Źródło zdjęcia głównego: archiwum prywatne