Uciekali z Czeczenii do Polski. Ona w ciąży, on ze śladami tortur na całym ciele. Jednej z koczujących na granicy rodzin udało się w końcu przekroczyć polską granicę. Nikt nie chciałby znaleźć się na ich miejscu.
Na przejściu granicznym spędzili ponad dziesięć godzin. Tyle trwały procedury związane z wpuszczeniem ich do Polski. Potwornie zmęczeni, ale szczęśliwi, bo w końcu udało się im wjechać. - Próbowaliśmy przekroczyć granicę 23 razy, ale odmawiano nam wjazdu. W Polsce chcemy normalnie żyć i pracować - mówił Czeczen. Kobieta jest w zaawansowanej ciąży, a jej partner nosi ślady bicia i tortur. Był prześladowany przez czeczeńskie władze. Oboje nie chcą pokazywać twarzy.
Podobnie jak inni Czeczeni, którzy uciekali przed wojną i terrorem, swoją pierwszą noc spędzili w ośrodku dla uchodźców w Białej Podlaskiej. - Chcesz mieć problemy? Bo ja nie i dlatego do Czeczenii nigdy nie wrócę. Chcemy żyć normalnie, a nie w ciągłym strachu i bać się o własne życie - mówili Czeczeni z ośrodka w Białej Podlaskiej. W podobnej sytuacji jest kilkaset osób, które koczują w białoruskim Brześciu. Każdego dnia stawiają się na polsko-białoruskiej granicy i próbują wjechać do Polski. Rekordziści mówią o ponad siedemdziesięciu próbach. Polska straż graniczna ich jednak nie wpuszcza. Co więcej, kilka rodzin otrzymało decyzję Europejskiego Trybunału Praw Człowieka, jaką jest dokument, który zakazuje deportacji cudzoziemca. Mimo tego, nadal są odsyłani na Białoruś. - Straż graniczna w Terespolu, w naszym przekonaniu, nie wdraża właściwie procedur tak, jak to powinno mieć miejsce. Mój klient uzyskał po raz trzydziesty decyzję odmowną - mówiła Sylwia Gregorczyk-Abram, prawnik.
Dostają odmowę, bo chcą pracować
- Tłumaczyliśmy pogranicznikom, że mąż był aresztowany, że jest prześladowany, ale oni zupełnie to zignorowali - opowiadała w rozmowie telefonicznej kobieta, o której wspominała Sylwia Gregorczyk-Abram. - Taka osoba musi uzasadnić w rozmowie z funkcjonariuszem co się dzieje i dlaczego stara się o taką ochronę. Absolutnie nie mogą to być przesłanki ekonomiczne - mówił podporucznik Dariusz Sienicki z Nadbużańskiego Oddziału Straży Granicznej.
Pogranicznicy tłumaczą, że nie wpuszczają Czeczenów, bo ci deklarują, że po otrzymaniu statusu uchodźcy, chcą pracować w Polsce. Jednak zdaniem prawników, każdy przypadek powinien zostać rozpatrzony, a odsyłanie ludzi, którzy otrzymali decyzję ETPC, to złamanie Konwencji Praw Człowieka.
- Jeżeli Trybunał uzna, że dochodzi do naruszenia przepisów, może zarządzić wypłatę takiemu wnioskodawcy zadośćuczynienia lub po prostu stwierdzić fakt złamania Konwencji - mówiła Marta Górczyńska z Helsińskiej Fundacji Praw Człowieka. - Jeśli stanie się to problemem międzynarodowym, to będziemy interweniować. Na razie nie docierają do nas takie problemy - zaznaczył Witold Waszczykowski, minister spraw zagranicznych.
W Polsce zarejestrowanych jest trzy tysiące uchodźców.
Autor: Dariusz Prosiecki / Źródło: Fakty TVN
Źródło zdjęcia głównego: Fakty TVN