Oliwia ma osiem lat. Miała trzy, kiedy najbardziej złośliwy rak zaatakował po raz pierwszy. Teraz - wrócił. I nie da się go pokonać bez immunoterapii. Na świecie to standard, u nas - nowość, która kosztuje 2 miliony złotych. I nie jest refundowana. Dziewczynka ma tylko tatę i wielką nadzieję, że jednak nie zostaną z tą walką sami.
Kiedy tata o niej mówi, od razu się uśmiecha. - To po prostu jest moja pierwsza miłość, jak to mówią, córeczka to jest chyba miłość każdego tatusia - mówi Łukasz Prusak, ojciec Oliwii, dla której jest i tatą, i mamą. Są sami. Oliwia, on i rak.
- W czasie kiedy Oliwka była diagnozowana, że jest chora na tak poważną chorobę, matka sobie poszła. Zostawiła nas w tej sytuacji. Świat mi się zawalił na głowę - opowiada.
Na placu boju zostali we dwójkę. Razem walczą z jednym z najbardziej złośliwych nowotworów dziecięcych - neuroblastomą. Za sobą mają przerzuty do kości, dwadzieścia cyklów chemii i trzy operacje. Obok siebie - wspierającą ciocię.
Jest szansa
- Pod salą operacyjną patrzyliśmy się z bratem na siebie, trzymaliśmy się za ręce: żeby tylko było dobrze kiedy lekarz przyjdzie i powie: możecie wejść do Oliwki, już ona jest wasza - wspomina Marlena Prusak, ciocia Oliwii.
- Człowiek by oddał swoje życie, by oddał wszystko, co tylko by mógł, żeby tylko dziecko uratować - mówi ojciec Oliwii.
Ratunkiem dla Oliwki może być innowacyjna terapia przeciwciałami. - To jest ważna rzecz, ogromna szansa dla Oliwki, że choroba nie wróci - dodaje ciocia Oliwii.
Immunoterapię stosuje się, gdy choroba jest w odwrocie. Wtedy przeciwciała pomagają organizmowi zniszczyć komórki nowotworowe. - Przez mobilizację własnego układu immunologicznego - tłumaczy prof. Walentyna Balwierz z Uniwersyteckiego Szpitala Dziecięcego w Krakowie-Prokocimiu.
Czas ucieka
Lekarze złożyli wniosek o dofinansowanie do Narodowego Funduszu Zdrowia, ale nie ma czasu na czekanie na decyzję. - W obecnej sytuacji jest to rzeczywiście jedyna droga zwiększająca szansę na wyleczenie - mówi prof. Walentyna Balwierz.
Szansa kosztuje blisko dwa miliony złotych. Dla taty Oliwki, mechanika, który - by zająć się córką - zrezygnował z pracy na złomowisku i żyje z zasiłku - to kwota niewyobrażalna. - Nigdy w życiu nawet nie myślałem, że taka kwota istnieje - mówi tata Oliwki.
Mają połowę. Brakuje - drugie tyle. Na taką samą terapię całą kwotę udało się już zebrać rodzicom Amelki.
- Nie było nic, żadnych objawów po niej widać, tylko taki ucisk w brzuszku - mówi matka Amelii Patrycja Stawska i dodaje, że z "robakiem" poradzą sobie "raz na zawsze".
Ojciec Oliwii też ma nadzieję, "żeby już raz na zawsze wypędzić to, co niedobre z Oliwki", żeby mogli być już we dwoje. Bez raka. - Żeby jeździć na rowerze, grać w piłkę i skakać na trampolinie - precyzuje Oliwia Prusak.
Autor: Katarzyna Górniak / Źródło: Fakty TVN
Źródło zdjęcia głównego: Fakty TVN