W środę środowiska kobiece drugi raz wyszły na ulice w ramach Czarnego Protestu, po tym jak Sejm odrzucił projekt łagodzący przepisy aborcyjne. Protestujące już wiedzą, że Sejm idzie w stronę zaostrzenia ustawy. Według policji w Warszawie wyszło na półtora tysiąca osób.
Nie przed Sejmem, ale przed siedzibami Platformy Obywatelskiej, Nowoczesnej i Prawa i Sprawiedliwości. Kobiety po raz drugi wyszły na ulicę w ramach Czarnego Protestu. Manifestowały przeciwko rządzącym i opozycji. To efekt tego, że w Sejmie nie ma jednoznacznie lewicowej partii. To protest przeciwko zaostrzaniu prawa aborcyjnego. - Tu nie chodzi tak bardzo o kwestie moralne, tylko o zwykły handel polityczny - uważa Klementyna Suchanow z Warszawskiego Strajku Kobiet.
W Warszawie, jak poinformowała stołeczna policja, w kulminacyjnym momencie marszu wzięło udział 1500 osób. Protesty odbywały się też w kilkudziesięciu miejscowościach w całym kraju, między innymi w Krakowie, Szczecinie, Poznaniu i w Katowicach.
Lewica pozaparlamentarna pojawiła się na proteście i chce przejąć ten elektorat.
- Trzeba zatrzymać to barbarzyństwo. Prawica chce zmusić kobiety do rodzenia chorych, niezdolnych do samodzielnego życia dzieci - ocenia Adrian Zandberg z Partii Razem.
- Walczymy o prawa kobiet i myślę, że to buduje mocny fundament - mówi Dariusz Joński z Inicjatywy Polskiej.
.Nowoczesna chce naprawić błąd
Podzielona w sprawie aborcji .Nowoczesna w środę obradowała kilka godzin. Ostatecznie obiecała, że złoży w Sejmie projekty liberalizujące przepisy aborcyjne. - Uznaliśmy, że nieprzesłanie do dalszych prac w komisji projektu "Ratujmy kobiety" trzeba naprawić - przyznaje Kamila Gasiuk-Pihowicz z Nowoczesnej.
W zeszłym tygodniu Sejm, głosami także zdemobilizowanej i podzielonej opozycji, odrzucił obywatelski projekt liberalizujący przepisy aborcyjne. Zdaniem Krystyny Kacpury z Federacji na rzecz Kobiet i Planowania Rodziny, chodziło w nim o "prawo, które obowiązuje w większości krajów Unii Europejskiej".
Sejm przyjął za to do dalszych prac projekt który, usuwający jedną z przesłanek aborcji, czyli ciężkie uszkodzenie płodu.
- Będziemy na sali sejmowej bronić tego kompromisu, który jest teraz - oświadcza Marcin Kierwiński z PO.
Trybunał może zdecydować
Ale zmiany mogą dokonać się w z Trybunale Konstytucyjnym. Na wniosek posłów PiS i Kukiz'15 TK sprawdzi, czy aborcja ze względu na uszkodzenie płodu jest zgodna z konstytucją. Jeśli uzna, że nie, prawo się zaostrzy. Opozycja mówi, że tu liczy się tylko nacisk społeczny.
- Jeśli nie będzie przyzwolenia, to PiS się może wycofa, bo zdajemy sobie sprawę, że Trybunał jest narzędziem tej partii - mówi Katarzyna Lubnauer, przewodnicząca .Nowoczesnej. I to się udało w 2016 roku.
A to już najbardziej radykalny antyaborcyjny głos. - Powinni być karani lekarz, położna, a nawet taksówkarz, który dowozi matkę na procedurę zabicia dziecka - mówił w programie "Rzecz o Polityce" w internetowym serwisie "Rzeczpospolitej" prof. Bogdan Chazan, ginekolog, przewodniczący Krajowego Zespołu Promocji Naturalnego Planowania Rodziny Ministerstwa Zdrowia.
Obok Czarnego Protestu pojawili się na kontrmanifestacjach przeciwnicy aborcji. - Życie zaczyna się od poczęcia i dlatego tu jesteśmy - mówi jedna z uczestniczek.
Autor: Maciej Knapik / Źródło: Fakty TVN, PAP
Źródło zdjęcia głównego: Fakty TVN