Po atakach w Białymstoku policjanci zatrzymali 28 osób. Większość dostała mandaty. Kolejnych kilkudziesięciu agresorów jest zidentyfikowanych i też mają zostać ukarani. Ponieważ to nie pierwsza taka sprawa, to warto prześledzić, jakie w podobnych sytuacjach są kary i jak szybko zostają one wymierzane.
Minister spraw wewnętrznych i administracji dekorowała wyróżniających się policjantów. W kontekście ostatniej zadymy, wywołanej przez kiboli podczas białostockiej Parady Równości, mówiła z cala mocą.
- Nie ma, nie było i nie będzie zgody na to, żeby atakować kogokolwiek. Bez względu na to, jakie ma poglądy, czy jakie ma przekonania - mówi Elżbieta Witek, minister spraw wewnętrznych i administracji.
Te słowa i zapewnienia weryfikuje czas, wiec cofnijmy się do Marszu Niepodległości w 2017 roku. Sytuacja wyglądała bardzo podobnie. Bicie, kopanie, szarpanie i poszkodowane kobiety z pikiety antyfaszystowskiej. Jak zakończyła się tamta sprawa? - Teraz nie odpowiem panu na to pytanie - odpowiada Łukasz Łapczyński z Prokuratury Okręgowej w Warszawie.
Tak właśnie prokuratura odnosi się do całej sytuacji rok i osiem miesięcy od wydarzeń z Marszu Niepodległości. Nie ma winnych, nie ma nawet podejrzanych. W sierpniu 2018 roku sprawa została umorzona. W uzasadnieniu można przeczytać, że kobiety były rzeczywiście kopane i uderzane kijem od flagi, ale zamiarem atakujących nie było pobicie, tylko okazanie niezadowolenia.
Sąd 13 lutego nakazał prokuraturze postępowanie wznowić. Jednak w lipcu, po pięciu miesiącach od sądowego nakazu, prokurator nie chciał rozmawiać o postępach w śledztwie. Mówił, że wypowiada się w tylko w sprawie zamordowanego pięciolatka.
"Niech nikt nie czuje się bezkarny"
- Państwo pod tymi rządami nie daje sobie rady ze zwykłą bandyterką, albo wręcz traktuje tych bandytów, jak swoje narzędzie - uważa Sławomir Neumann z PO.
Stanowisko policji jest jednak twarde. - Niech nikt nie czuje się bezkarny. Do każdego dotrzemy - zapewnia inspektor generalny Jarosław Szymczyk.
A co ze sprawą z Katowic, kiedy na szubienicach zostały powieszone portrety europosłów? Organy ścigania docierają do sprawców już ponad półtora roku. Dwukrotnie przedłużano śledztwo. W końcu sąd orzekł przewlekłość postępowania.
- Prokurator winien więc natychmiast podjąć czynności zmierzające do zakończenia śledztwa w tym zakresie - uważa Robert Kirejew z Sądu Apelacyjnego w Katowicach.
To o tyle proste, że organizatorzy nienawistnej pikiety chętnie udzielali wywiadów i wcale się nie kryli. Co więcej, jeden z nich kandydował bez powodzenia w wyborach europejskich. Wyraźnie czuł się jednak bezkarny. Teraz śledztwo przedłużone zostało do listopada.
Nacjonaliści pod ochroną PiS-u?
- Chciałoby się, żeby kara była taka, aby ta osoba drugi raz tego czynu po prostu nie popełniła - mówi Tadeusz Truskolaski, prezydent Białegostoku, miasta, które z ekscesami antysemickimi i homofobicznymi boryka się od lat.
W kwietniu 2016 roku odbył się marsz narodowców. Podczas niego dało się zobaczyć i usłyszeć antysemickie hasła. Między innymi okrzyki o syjonistach, którzy mieliby wisieć na drzewach zamiast liści. Zdaniem prokuratury - całej sytuacji nie było. Oględziny nagrań nie potwierdziły, by słowa o liściach i syjonistach w ogóle padały - można przeczytać na stronie Prokuratury Okręgowej w Białymstoku. Prokuratura, już bez przewlekania, po kilku miesiącach sprawę umorzyła.
- Prokuratura nie słyszała. Myśmy się dwukrotnie odwoływali i dwukrotnie sprawa została oddalona - tłumaczy Paula Sawicka ze Stowarzyszenia Otwarta Rzeczpospolita.
- Wszyscy ci, którzy próbują atakować innych, spotkają się z surowymi konsekwencjami - zapewnia Elżbieta Witek.
Opozycja twierdzi, że środowiska nacjonalistyczne, a także grupy pseudokibiców, są pod specjalną ochroną polityków PiS.
Autor: Maciej Knapik / Źródło: Fakty TVN