Wiceministrowie zostają zdymisjonowani, ale misję mają wciąż tę samą. Z ministrami i z nagrodami ten rząd ma rzeczywiście problem. Znikają i pojawiają się, nie wiadomo skąd.
Rząd miał być odchudzony po tym, gdy się okazało, że ma tylu ministrów i wiceministrów, ilu nigdy nie miał, że dostawali oni wysokie nagrody i że nawet Beata Szydło sama sobie ją przyznała. Premier ogłosił koniec nagród i dymisje.
- Złożyli dymisje i zostały one przez premiera przyjęte - podkreślała rzeczniczka rządu Joanna Kopcińska.
Dymisja wiceministra Michała Wosia z Ministerstwa Sprawiedliwości została przyjęta i uroczyście ogłoszona. Okazało się, że dalej pracuje. Trudno się nawet zorientować, że nie jest już wiceministrem. Bo teraz jest pełnomocnikiem - zajmuje się Funduszem Sprawiedliwości, który promuje niemal tak samo, jak robił to jako wiceminister.
Michał Woś zajmuje się tym samym i nawet mówi to samo jako wiceminister i jako pełnomocnik. Po co więc było mówić o jego dymisji, po co było mówić o odejściach, skoro nie odszedł?
Zupełnie tak samo jak wiceminister od walki ze smogiem - Piotr Woźny. Też był odwołany, ale się okazało, że dalej pracuje i zajmuje się tym samym. - Dzisiaj ma inny zakres zadań, ale dalej bilans dla państwa będzie pozytywny - zaznaczył wiceminister sprawiedliwości Patryk Jaki.
"Pic i udawanie"
- Jeden wielki pic i udawanie w związku z tym, że dawali sobie nagrody bez umiaru i mają największy rząd w Europie - komentuje Sławomir Neumann (PO). - To władza, która powinna być nazwana "najbardziej pazerną w wolnej Polsce" - ocenia PiS była premier Ewa Kopacz (PO).
Michał Woś - odwołany z rządu - robi to samo, co wcześniej. Jego pensja ma być mniejsza o 4 tysiące złotych. Może jednak liczyć na czasowy dodatek wyrównawczy i ewentualne premie.
Dziennik "Fakt" poinformował o tym, że prezes Trybunału Konstytucyjnego Julia Przyłębska przyznała pracownikom 1 600 000 zł nagród. Rzecznik Trybunału przekonywał, że to nieprawdziwe informacje, bo na nagrody poszło 1 578 650 zł.
Jednak nagrody były
Szef kancelarii premiera Michał Dworczyk, odpowiadając w piśmie na poselskie pytanie, zapewnił, że w tym roku żadnych nagród dla ministrów nie było. W TVN24 też zapewniał, że w tym roku w tym rządzie nagród nie było.
- Odkąd premier Morawiecki objął stanowisko, żadne nagrody nie zostały przekazane - mówił 12 marca. Ale się okazało, że jednak były.
- Oni sami w tej swojej zachłanności tak się zaplątali, że potykają się o własne nogi - mówi Krzysztof Brejza (PO).
Michał Dworczyk przepraszał, że się pomylił, chociaż to on uruchomił proces wypłacania nagród, których miało nie być, ale były. I miały zostać zwrócone. Premier zapowiadał, że mają być kolejne dymisje wiceministrów.
Autor: Jakub Sobieniowski / Źródło: Fakty TVN