Jolanta Molenda z drużyną siatkarek występowała na Mistrzostwach Europy. W polskiej reprezentacji wystąpiła ponad sto razy. Siatkówka była jej życiem, a na boisku potrafiła walczyć na każdej pozycji. Jolanta Molenda dziś jest bezdomna i nie ukrywa, że ma problem z alkoholem. Do tego doszły także problemy zdrowotne, które uniemożliwiły jakąkolwiek dalszą aktywność sportową. Stało się tak po śmierci rodziców i męża. „Po śmierci najbliższych mi osób moja odporność padła w gruzach, a z nią padłam ja” – wyznaje pani Jolanta. Na ulicach Radomska odnalazł ją reporter „Faktów” TVN. Znajomi pani Jolanty są wstrząśnięci i nie kryją łez.
Widząc na ulicy tę kobietę, trudno uwierzyć, że niegdyś była odnoszącą sukcesy siatkarką. Dzisiaj jej dorobek życia mieści się w dwóch sfatygowanych reklamówkach, torebce i kieszeniach ciepłej kurtki. To wszystko musi jej wystarczyć, żeby żyć na ulicy. Kiedyś było kompletnie inaczej, ale życiowe tragedie zmieniły wszystko. – Wydawało mi się, że jestem bardziej odporna psychicznie, ale po śmierci najbliższych mi osób moja odporność padła w gruzach, a z nią padłam ja – mówi Jolanta Molenda, była siatkarka. Tej porażki nie znajdzie się w sportowych statystykach.
Kobieta, którą reporter „Faktów” TVN spotkał w centrum Radomska, to Jolanta Molenda: była siatkarka, była reprezentantka Polski, była mistrzyni. – Ja byłam takim wojownikiem, że pazurami wygrzebałam każdą piłkę – wspomina. Na boisku potrafiła odnaleźć się na każdej pozycji. – Dla mnie wszystkie mecze były ważne. Nawet te sparingowe – wszystkie – wspomina kobieta. – To był mój konik, to było moje hobby. To nie był nawet mój zawód – ja to kochałam – dodaje.
Fragmenty rozmowy z panią Jolantą reporter „Faktów” TVN pokazał jej trenerom i koleżance z boiska. Wszyscy reagują podobnie: nie mogą uwierzyć i mają łzy w oczach. Jan Ryś, były trener reprezentacji Polski siatkarek w pierwszym momencie nie mógł wydobyć z siebie żadnego słowa, a Grażyna Mista-Jaszczuk – koleżanka pani Jolanty – z trudem mówiła o przeszłości. – Ona na parkiecie była wojownikiem, to jest prawda, walecznym, nieodpuszczającym. Jakby mogła się zderzyć ze ścianą, to też by się zderzyła, żeby piłkę uratować – wspomina Grażyna Mista-Jaszczuk.
Jolanta Molenda nie ukrywa, że za tą porażką życiową stoi także alkohol. – Gdzie najlepiej topić smutki? – pyta w rozmowie z reporterem. Szansą, by poradzić sobie z nim w normalnych warunkach są dziś dla byłej zawodniczki pieniądze z renty inwalidzkiej i wsparcie. Bo chęci, aby znów normalnie żyć, byłej siatkarce na pewno nie brakuje. – Gdybym była sprawna fizycznie, to nie rozmawiałbyś tu ze mną, bo ja bym była na parkiecie już dawno i bym „ciorała” tam do bólu – wyznaje Jolanta Molenda.
Autor: Robert Jałocha / Źródło: Fakty TVN