Burmistrz został zatrzymany, przesłuchany i usłyszał zarzuty, bo kupił śmieciarkę od jedynego oferenta, który zgłosił się do przetargu. Może pójść do więzienia na 10 lat. I tu zaczyna się spór - czy przetarg był ustawiony, czy ktoś szuka dziury w całym?
Śmieciarka kosztowała prawie 600 tysięcy złotych i jest w Kole główną bohaterką afery stulecia. - To jest po części być albo nie być naszej spółki dlatego, że jednym samochodem nie można zwozić odpadów z terenu całego miasta. Spółka musiała być doposażona w kolejny samochód - tak potrzebę zakupienia nowej śmieciarki uzasadnia przewodniczący rady miejskiej Artur Szafrański.
Zakup musiała zaakceptować i zaakceptowała rada miejska. Regionalna Izba Obrachunkowa nie stwierdziła w Miejskim Zakładzie Usług Komunalnych nieprawidłowości.
Dlatego wiceburmistrz nie ma wątpliwości, że zarzuty przedstawione burmistrzowi zostaną lada dzień wycofane. - Będziemy się starać żeby niczego nie zaniedbać, żeby wszystko było wykonywane w terminie z największa starannością po to, że jak wróci pan burmistrz, żeby był z nas dumny - mówi o sprawie Elżbieta Modrzejewska.
Mieszkańcy co innego, CBA co innego
Centralne Biuro Antykorupcyjne twierdzi jednak, że przetarg był ustawką pod konkretną firmę. - Burmistrz miasta Koło przekroczył swoje uprawnienia i działał na szkodę interesu publicznego w celu osiągnięcia korzyści majątkowej, podejmując bezprawne działania w celu wyeliminowania potencjalnych innych oferentów - mówi przedstawiciel CBA Piotr Kaczorek.
CBA wkroczyło do akcji na wniosek prokuratury, bo burmistrz miał przyjąć korzyść majątkową. Na rzecz miasta. Zwycięzca przetargu zafundował mieszkańcom Koła jedną z czterech miejskich siłowni plenerowych.
- Składając wyjaśnienia burmistrz nie przyznał się do popełniania zarzucanego mu przestępstwa, przedstawił wersję negującą dotychczasowe ustalenia postępowania - mówi rzecznik prokuratury regionalnej Piotr Bułkowiecki.
Sprawa wstrząsnęła i podzieliła mieszkańców na tych, którzy nie chcą komentować, i na tych, którzy pod śmieciami odkrywają drugie dno.
- Po prostu ktoś się mści. (Burmistrz - przy. red.) pozwalniał wiele osób - mówi jedna z mieszkanek Koła. - Ewentualnie po prostu zbiera owoce poprzednika - spekuluje druga.
W tej sprawie oprócz Burmistrza zarzuty usłyszało jeszcze pięć osób, w tym odpowiedzialny za przetarg - zwolniony przez burmistrza - były prezes zakładu usług komunalnych, który nie zdecydował się na wypowiedź.
Burmistrz zamiast aresztu dostał dozór policji. W sprawie nie zabiera głosu, bo zachorował. Grozi mu do 10 lat więzienia.
Autor: Marzanna Zielińska / Źródło: Fakty TVN
Źródło zdjęcia głównego: Fakty TVN