Dzięki przeszczepowi serca, 11-letnia Julia żyje i może nawet zostanie lekarzem, a 17-letni Patryk biega, pływa i marzy o motocyklu. Oboje mają dużo szczęścia, że dostali taki prezent, bo kolejka jest coraz dłuższa, a dawców jest coraz mniej.
Dla Julii i Patryka to był najważniejszy rok w życiu. Pierwszy z nowym sercem i marzeniami, które w końcu mają szanse się spełnić.
- Chciałabym wrócić do szkoły, bo jednak to jest inaczej, jak jest grupka dzieci, niż jak jest jedna nauczycielka, która nad tobą ślęczy - mówi Julia Michalak.
Julia już myśli o szkole, bo wakacje rozpoczęła w szpitalu. To był tylko kilkudniowy pobyt, odmienny od poprzedniego, który trwał 572 dni. 11-latka nie chce już o tym pamiętać. - Na razie chcę w ogóle zapomnieć o szpitalu, ale może w przyszłości zostanę lekarzem - mówi.
"Za dwie godziny lub za kilka miesięcy"
Patryk Pajewski w tak daleką przyszłość jeszcze nie wybiega. Na razie myśli o tym, jak zarobić na wymarzony motocykl i jak spędzić z kolegami pierwsze wakacje po przeszczepie serca. - Przybyło mi siły, teraz normalnie biegam, jeżdżę, pływam, a wcześniej zbytnio nie mogłem tego robić - mówi.
W to, że w końcu przyjdzie na to czas, 17-latek wierzył już rok temu. - Za dwie godziny może się znaleźć dawca, albo za miesiąc, za kilka miesięcy. Nigdy nic nie wiadomo. To jest najgorsze, że ktoś musi zginąć, żeby ktoś inny żył - mówił w lipcu 2016 roku.
Dla dorosłych są, dla dzieci nie
Życia Patryka i Julii udało się uratować. Gdy oboje oczekiwali na przeszczep, sytuacja była jednak dramatyczna. Lekarze ze Śląskiego Centrum Chorób Serca w Zabrzu nie mieli ani jednego zgłoszenia o potencjalnym dawcy. W tym roku sytuacja się powtarza.
- Praktycznie nie ma zgłoszeń dawców dziecięcych. W naszym ośrodku było 30 dorosłych pacjentów poddanych przeszczepom. Jest to dość duża liczba. Natomiast jeśli chodzi o dzieci, to nie mieliśmy ani jednego zgłoszenia - tłumaczy dr Szymon Pawlak, kardiochirurg dziecięcy ze Śląskiego Centrum Chorób Serca w Zabrzu.
Jedyny przeszczep, jaki wykonano ostatnio w Zabrzu u dziecka, był możliwy dzięki pełnoletniemu dawcy. Kolejka oczekujących nadal jest jednak długa. - Mamy siedemnaścioro dzieci na liście oczekujących na transplantację - mówi dr Pawlak.
Do tego dochodzi trzech pacjentów, którzy na nowe serce czekają już na szpitalnym oddziale. Wśród nich jest 5-letnia Julia Matusiak. Dziewczynka od 4 miesięcy podpięta jest do pompy, która wspomaga pracę jej serca. Trudno jej z nią spać, zdarza się ją szarpać, choć jak sama mówi, przyzwyczaiła się do aparatury.
- Jest to codzienna walka o życie dziecka. Są dni lepsze i gorsze, ale każdego dnia są jakieś mniejsze lub większe powikłania w tych komorach - mówi ojciec Julii, Marcin Matusiak.
Autor: Robert Jałocha / Źródło: Fakty TVN
Źródło zdjęcia głównego: Fakty TVN