Jest drogo, a będzie jeszcze drożej. Firmy energetyczne wnioskują o możliwość podwyższenia cen prądu. I nawet jeśli rząd - tak jak obiecuje - zrekompensuje klientom indywidualnym drastyczne podwyżki, to przedsiębiorstwom już nie. Więc wcześniej czy później i tak zapłacą klienci.
- Rachunki za prąd Polakom się nie zmienią - zapowiedział minister energii, mimo że na biurku szefa Urzędu Regulacji Energetyki leżą wnioski od czterech firm energetycznych - PGE, Energi, Tauronu i Enei. To ostatecznie od decyzji szefa URE zależy, czy od pierwszego stycznia firmy podniosą ceny dla odbiorców indywidualnych.
- Przedsiębiorstwa wnioskują o dosyć sporą podwyżkę, bo to jest średnio rzędu około trzydziestu kilku procent podwyżki jeżeli chodzi tylko o cenę energii elektrycznej - mówi Agnieszka Głośniewska z Urzędu Regulacji Energetyki.
Decyzja URE musi zapaść do połowy grudnia, by od początku roku ceny mogły ulec zmianie.
Decyzja ministra zapadła już teraz. - Gospodarstwa domowe dostaną z tego tytułu rekompensaty. To będzie w stosunku do nich uczciwe - mówi Krzysztof Tchórzewski.
Z tej wypowiedzi można wnioskować, że podwyżki będą, ale wciąż nie wiadomo jak duże. Mają zostać zrekompensowane z budżetu, czyli z pieniędzy każdego obywatela. Padają kwoty od miliarda do pięciu miliardów złotych. Ostatecznych wyliczeń brak. Jasnych zasad też.
Dla kogo rekompensata?
- Pan minister Tchórzewski się miota w tym temacie. Nie ma pomysłu. Chciał bardzo szybko zareagować tak, żeby uspokoić Polaków - twierdzi Ewa Kopacz.
Prawnicy i eksperci pytają o to, kto będzie finalnym odbiorcą rekompensat, gdyby rzeczywiście plan ministra się powiódł.
- Tu może pojawić się problem, czy te pieniądze rzeczywiście są rekompensatą dla obywateli, czy te pieniądze są przysposobieniem dla firm energetycznych. A jeżeli są przysposobieniem dla firm energetycznych, bo najpierw podnosimy ceny, a potem mówimy, że zrekompensujemy komuś, to dwa razy płacimy za to samo. A to już jest pomoc publiczna - uważa Filip Elżanowski, radca prawny.
Może się więc stać tak, że zapowiedziane rekompensaty będą wymagały co najmniej notyfikacji Komisji Europejskiej.
Im droższy prąd, tym droższe produkty
Po nowym roku, gdyby jednak podniesiono ceny, każdy odbiorca prądu razem z nowym rachunkiem z nowymi cenami powinien dostać informację o zmianie taryf, które zaakceptował szef URE. W przypadku, kiedy odbiorca nie zaakceptowałby podwyżki, może zareagować.
- W każdym momencie mamy możliwość zmiany swojego sprzedawcy. Tylko zawsze patrzmy do umowy: czy nie mamy jakichś kar umownych, czy to nie jest umowa okresowa, promocyjna - tłumaczy Agnieszka Głośniewska.
Warto sprawdzić, choćby w kalkulatorze dostępnym na stronach URE, ile kosztuje prąd u poszczególnych dostawców i wybrać najlepszą dla siebie ofertę.
Warto też pamiętać, że odbiorcy indywidualni i tak mają lepiej niż przedsiębiorcy.
- Odbiorcy indywidualni dla firm energetycznych to jest mniej więcej 30 procent ich przychodów. Oni (dostawcy - przyp. red.) tak naprawdę swoje przychody generują zupełnie gdzie indziej. Generują je w przemyśle, firmach - podkreśla Karolina Baca-Pogorzelska z "Dziennika Gazety Prawnej".
Na rynku energii dla firm jest wolny rynek. Nie trzeba pytać URE o zgodę na podwyżki, a te w propozycjach dla przedsiębiorstw czy samorządów sięgają nawet kilkudziesięciu procent. Politycy PiS - tak jak były poseł Andrzej Jaworski - piszą nawet, że państwowe spółki "idą na wojnę z polskimi firmami". Bo im droższy prąd dla firm, tym mniejsza ich konkurencyjność i tym droższe produkty, za które wszyscy zapłacimy.
W tym wypadku rekompensat nikt nie przewiduje.
Autor: Paweł Płuska / Źródło: Fakty TVN
Źródło zdjęcia głównego: tvn24