W kopalniach prowadzone są zapisy na węgiel. Brak węgla to problem nie tylko odbiorców indywidualnych. Problemy mają ciepłownie, szpitale i przedsiębiorstwa. Zagrożone są całe osiedla, możliwe jest odwoływanie zabiegów. Nie tyle z powodu braku ciepła, co braku czystych fartuchów.
Zwłaszcza przed kopalniami widać, że kończą się ciepłe dni. Kolejka odbiorców indywidualnych po węgiel w kopalni Bogdanka nie wylewa się już na kilka kilometrów poza teren przedsiębiorstwa tylko dzięki temu, że sprzedaż trwała przez cały weekend i wprowadzono zapisy.
- Osoba, która przejdzie tę formalną ścieżkę, otrzymuje od nas konkretną datę odbioru węgla - wyjaśnia Dorota Choma z biura prasowego kopalni.
W kopalni Budryk już takie rozwiązanie działa, dlatego kolejki nie widać. W kopalni węgiel można kupić za 1200 złotych za tonę, w składzie - jeśli jest - to po 3-4 tysiące złotych za tonę.
Elektrociepłownia w Kłodzku poprosiła właśnie gminę o 5 milionów złotych pożyczki, bo zapasów nie ma, a bez węgla nie dostarczy ciepła do kilkunastu tysięcy mieszkań i kilku szkół. - Jest to naprawdę poważny problem i jak najszybciej rządzący powinni się nim zająć, i go po prostu rozwiązać - apeluje Michał Piszko, burmistrz Kłodzka. Rząd zdaje się problemu nie dostrzegać.
Problemy szpitali
Pralnia przemysłowa w Tykocinie po miesiącu poszukiwań znalazła zapas węgla na dwa tygodnie, a to ona obsługuje szpitale między innymi w Białymstoku, Ostrołęce, Białej Podlaskiej, Bielsku Podlaskim, Hajnówce i Sokółce. W sumie 19. Bez węgla nie ruszy kotłownia ani żadna pralka.
W szpitalach pranie przeliczane jest na tony. Chodzi nie tylko o pościel. Prać trzeba fartuchy, odzież ochronną czy chusty używane przy operacjach. Na wszelki wypadek oddziały szykują materiały jednorazowe. - Żebyśmy swobodnie z takim własnym zabezpieczeniem patrzyli w przyszłość - tłumaczy Adam Chodziński, dyrektor Wojewódzkiego Szpitala Specjalistycznego w Białej Podlaskiej.
Na dłuższą metę jednak żaden szpital na jednorazówkach nie przetrwa, dlatego właściciele pralni poprosili o pomoc w zdobyciu zapasów urząd marszałkowski, jednak się nie doczekali. - Dla nich kryzysu jeszcze nie ma. Zacznie się wtedy, kiedy szpitale nie dostaną prania, kiedy zostaną wstrzymane operacje i przyjęcie ludzi do szpitali - mówi Andrzej Malinowski z zakładu pralniczego Hollywood Textile Service w Tykocinie.
Rząd słowo "kryzys" wykluczył ze swojego słownika. Zapewnia, że węgiel do Polski trafi. Jednak od dostawy węgla do rozładunku i dystrybucji daleka droga. Może dlatego jeszcze nikt tych zapasów węgla - nie tylko na Podlasiu - nie widział.
Autor: Marzanna Zielińska / Źródło: Fakty TVN
Źródło zdjęcia głównego: tvn24