Fiasko spotkania ostatniej szansy w sprawie przyszłości pomnika księdza Henryka Jankowskiego. Do umówionych i zaplanowanych rozmów w ogóle nie doszło. Teraz już tylko głosowanie nad pomnikiem, a w nim radni Gdańska będą musieli powiedzieć, czy zeznania domniemanych ofiar księdza nie włożą między bajki, czy też jednak zwycięży legenda kapelana Solidarności.
Bez porozumienia w sprawie pomnika prałata Henryka Jankowskiego. Nowa prezydent Gdańska Aleksandra Dulkiewicz miała o jego losie rozmawiać z Krzysztofem Doślą, który jest liderem gdańskiej Solidarności i jednocześnie szefem społecznego komitetu budowy pomnika.
- Moja propozycja jest taka, żeby w sposób cywilizowany, kulturalny pomnik przenieść w miejsce wskazane przez komitet - mówi Aleksandra Dulkiewicz.
Do spotkania ostatniej szansy nie doszło, bo związkowiec miał wyjechać z Gdańska. O rozbiórce pomnika mówi, że to karanie nieżyjącego duchownego, który sam bronić się nie może. Władze kościelne od sprawy pomnika się dystansują, a arcybiskup Sławoj Leszek Głódź oznajmia, że jego stanowisko jest neutralne.
Sprawa powinna być przedmiotem debaty
W lutym pomnik został przewrócony przez osoby oskarżające duchownego o pedofilię. Po dwóch dniach zwolennicy kapelana Solidarności postawili go na nowo. W czwartek Rada Gdańska zadecyduje o tym czy odebrać honorowe obywatelstwo i nazwę skweru księdzu Jankowskiemu i czy rozebrać jego pomnik. Rządząca Gdańskiem większość jest "za". Opozycja wzywa jednak, by się nie spieszyć.
- Jesteśmy państwem praworządnym. W kodeksie postępowania karnego jest coś takiego, jak domniemanie niewinności. Ja uważam jako radny PiS, że ta sprawa powinna być przedmiotem debaty - uważa Jan Kanthak, radny Gdańska z ramienia PiS.
Monument stoi na miejskim skwerze, ale jest własnością społecznego komitetu. Władze Gdańska twierdzą jednak, że jeśli one decydują o stawianiu pomników, to też mogą rozebrać każdy z nich.
Autor: Jan Błaszkowski / Źródło: Fakty TVN
Źródło zdjęcia głównego: tvn24