15 sierpnia, w święto Wojska Polskiego, generalskie nominacje nie zostaną wręczone - tak zdecydował prezydent Andrzej Duda. W komunikacie BBN można przeczytać o braku uzgodnień ze strony MON-u i braku warunków do merytorycznej oceny kandydatów. Czy ta decyzja zaostrzy i tak nasilający się od tygodni konflikt?
"Prezydent Andrzej Duda podjął decyzję, że 15 sierpnia nie odbędzie się uroczystość wręczenia nominacji generalskich oraz admiralskich w Siłach Zbrojnych RP" - tak brzmi komunikat Biura Bezpieczeństwa Narodowego opublikowany we wtorek.
"W ocenie Prezydenta, trwające prace i brak uzgodnień dotyczących nowego systemu kierowania i dowodzenia Siłami Zbrojnymi nie stwarzają warunków do merytorycznej oraz uwzględniającej potrzeby armii oceny przedstawionych kandydatur do awansów generalskich" - uzasadniono decyzję.
- Wolę taki spór i wolę prezydenta, który korzysta ze swoich prerogatyw i ze swojego wpływu na kształtowanie sił zbrojnych, niż przypadkowe nominacje ludzi, którzy nie mają odpowiednich kwalifikacji - mówi generał Roman Polko, były dowódca jednostki specjalnej GROM i były wiceszef BBN
Lista 46 nazwisk oficerów zaproponowanych przez MON do awansów generalskich dostarczono na biurko prezydenta jeszcze w lipcu.
Doradca na celowniku SKW
Na decyzję o zablokowaniu awansów tuż przed Świętem Wojska Polskiego najpewniej musiała mieć wpływ wcześniejsza decyzja ministra obrony narodowej o wszczęcie przez Służbę Kontrwywiadu Wojskowego kontroli wobec generała Jarosława Kraszewskiego. - Uderzono w prawą rękę prezydenta odpowiadającą za ocenę sytuacji w wojsku - komentuje Janusz Zemke, były wiceminister obrony narodowej.
Kontrola Służb Kontrwywiadu Wojskowego oznacza czasowe ograniczenie dostępu do informacji niejawnych, czyli brak możliwości wykonywania przez generała obowiązków służbowych. - To jest paradoksalna sytuacja, bo mamy u prezydenta liczne wnioski na awanse generalskie. Osobą, która te wnioski powinna weryfikować jest generał Kraszewski - dodaje Zemke.
W tej ocenie, niezależnie od partyjnych barw, zgodni są byli szefowie resortu obrony i Biura Bezpieczeństwa Narodowego, którzy tak jak generał Polko z generałem Kraszewskim przez lata współpracowali. - Jest to wciągnięciem go w politykę i dążeniem do tego, żeby prezydent za bardzo nie wiedział co się w siłach zbrojnych dzieje, a to już jest karygodne - ocenia Polko.
Ostra wymiana
Wtorkową decyzję prezydenta poprzedziła ostra wymiana stanowisk, w której szef Biura Bezpieczeństwa Narodowego zarzucił szefowi resortu obrony brak uzasadnienia dla wszczętej przez Służby Kontrwywiadu Wojskowego kontroli. "Wobec gen. J. Kraszewskiego od dłuższego czasu formułowane były przez ministra obrony narodowej Antoniego Macierewicza nieformalne zarzuty mające podważyć jego wiarygodność" - pisał szef BBN. Dodał także, że "prezydent oczekuje, że sprawa zostanie jak najszybciej przez ministra wyjaśniona".
Ministerstwo odpowiedziało krótko, że o wynikach kontroli poinformuje Biuro Bezpieczeństwa Narodowego niezwłocznie po jej zakończeniu. Zgodnie z ustawą kontrola może trwać nawet 12 miesięcy.
- Wygląda to na jawną szykanę. Ten komunikat, jeśli go przełożyć na ludzki język, oznaczał, że relację są bardzo złe i tej współpracy nie ma - ocenia Tomasz Siemoniak były szef MON. Po masowych odejściach z armii oficerów najwyższych stopniem nominacjami wręczonymi 15 sierpnia minister Antoni Macierewicz planował wzmocnić budowany przez siebie niemal od nowa korpus generalski. To był plan, który prezydent swoją wtorkową decyzja zablokował.
Autor: Arleta Zalewska / Źródło: Fakty TVN
Źródło zdjęcia głównego: Fakty TVN