Dobrze wiedzą, że ocalały przez przypadek. Dzięki pomocy czasem przypadkowych ludzi, a czasem dzięki splotowi okoliczności. Wspomnienia dwóch kobiet, które w czasie wojny przeżyły getto warszawskie. Miały wtedy po kilka lat, ale pamiętają piekło życia i cud ocalenia.
Barbara Góra nie miała złudzeń, mimo, że do getta trafiła jako dziecko. Miała 9 lat. Wiedziała, że na nich wszystkich wydano wyrok i że czeka ją śmierć.
- Pod koniec leżały trupy albo ludzie w fazie umierania, bo już nie mogli wstać - wspomina. - Dzieci miały takie chude rączki, same kości - dodaje.
Ten najstraszniejszy obraz był w 1943 roku codziennością getta. Codziennie toczyła się w nim walka o życie.
- Któregoś dnia chłopiec większy ode mnie, starszy, wyrwał mi śniadanie i zjadł je z papierem. Miał oczy obłąkane z głodu, bo już się zaczął głód w getcie. Ja byłam szczęśliwa, że on to zjadł - wspomina Barbara Góra.
Ciała przykryte gazetami
W getcie warszawskim w 1941 roku zamkniętych było blisko pół miliona ludzi. Łączną liczbę ofiar śmiertelnych szacuje się na 400 tysięcy osób, z czego jedna czwarta zmarła przez głód i choroby. Reszta została zamordowana, głównie w Treblince.
- Patrzyłam na ulicy na te ciała przykryte papierami, ale się starałam ich nie zauważać. To była chyba samoobrona i takie fałszywe bezpieczeństwo - mówi Katarzyna Meloch, też ocalona z getta.
To był jeden ze sposobów, który pozwolił jej przeżyć piekło. Pani Katarzyna podczas wojny straciła całą najbliższą rodzinę. Do getta trafiła jako 9-latka. Zajmował się nią wujek.
- Kiedy rodzice znikali, to ja nie zdawałam sobie sprawy, że to jest na zawsze. Myślałam, że potem wrócą - wspomina.
Świadectwo żywych
Nie wrócili, a podobny los spotkał wiele dzieci. - Nikt nie kaprysił, nie pamiętam, żeby ktoś płakał - mówi Barbara Góra. - Nie jęczałam, bo wiedziałam, że muszę to znieść. Co będzie, to będzie, ale ja muszę to znieść. Dzieci dojrzewają i wiedzą, że jest źle - tłumaczy.
I Katarzyna Meloch, i Barbara Góra, po tym, jak potajemnie wyszły z getta, były przekazywane z rąk do rąk. Ukrywały się w wielu różnych miejscach. - To, że myśmy przeżyli, to jest szereg cudów i zbiegów okoliczności - podkreśla Barbara Góra.
Dlatego teraz, w imieniu tych wszystkich, którzy zostali zamordowani, przypominają o tym, co się wydarzyło. - Trzeba o tym mówić, bo świat się niczego nie nauczył. Jest gotów powtarzać różne błędy, to może i taki byłby gotów powtórzyć - mówi Katarzyna Meloch.
Autor: Magda Łucyan / Źródło: Fakty TVN
Źródło zdjęcia głównego: Fakty TVN