Kuchenne rewolucje w amerykańskiej bazie. Żeby dobrze bronić Polaków, żołnierze muszą dobrze zjeść. A ponieważ najlepiej je im się w polskim barze, to przy bazie jest już pięć barów. W Powidzu to był strzał w dziesiątkę, i to nie tylko biznesowo.
Z lotniska w Powidzu amerykańscy żołnierze startują do wysokich lotów i trudnych zadań. Na ziemi też musi być tak, jak dla orłów. Dlatego w Powidzu serwuje się śniadanie w iście amerykańskim stylu.
- Nie wiem, jak to robią, ale przypomina mi to, jak gotuje moja mama. Jest perfekcyjnie - zachwala Kevin, amerykański żołnierz stacjonujący w Powidzu.
- To prawdopodobnie dlatego jesteśmy tacy otyli w Stanach Zjednoczonych - dodaje Marie.
W porze śniadania Amerykanie masowo emigrują ze swojej bazy.
- Nie robimy pierogów, ale jakieś takie po prostu rzeczy amerykańskie, fast foodowe - mówi Klaudiusz Żurek, właściciel baru.
Pomysł na biznes znalazł się jakiś czas temu i leżał dosłownie w polu.
- Przejeżdżając tutaj zobaczyłem ile ich, tych wojskowych, amerykańskich żołnierzy, jest. I po prostu stąd automatycznie narodził się taki pomysł, żeby tutaj taki biznes otworzyć - tłumaczy Maksymilian Matuszewski, właściciel baru.
Niektórzy wrócili z emigracji, by na polskiej wsi realizować amerykański sen. Zaczęło się od jednego food trucka, a teraz każdego dnia bary serwują kilkaset śniadań i hamburgerów. Apetyt wojskowych jest spory.
"Bez przerwy są radośni, uśmiechnięci"
Pani Iwona Mikołajczyk mówi, że prawdziwym "number one" jest dużo dobrze wysmażonego bekonu. Na tej popularności korzystają też pobliskie hotele i lokalne firmy taksówkarskie. Są nawet takie dni, kiedy w pobliskim Gnieźnie brakuje taksówek, bo wszystkie czekają przed bazą. Same plusy.
Amerykanom wszystko się tu podoba. Sami też wzbudzają podziw.
- Oni bez przerwy są radośni, uśmiechnięci. Raz pan powie "dzień dobry". Drugi raz pan powie "dzień dobry", a potem się okaże, że już się prawie znamy, mimo tego, że nie zamieniliśmy ze sobą ani słowa - opowiada pan Eugeniusz Sroka, taksówkarz.
Bariera językowa? Żaden problem. Lokalni taksówkarze korzystają z elektronicznych tłumaczy i nie mają problemu, żeby zadać gościowi z zagranicy pytanie, gdzie chce jechać.
Autor: Jarosław Kostkowski / Źródło: Fakty TVN
Źródło zdjęcia głównego: Fakty TVN