Przy kawie i ciastku, a nie przy klatce. Tak łatwiej rozmawiać o adopcji zwierzaka i łatwiej się na nią zdecydować. Schronisko w Białymstoku uruchamia mobilną filię. W centrum miasta, w zaprzyjaźnionych kawiarniach. Można wejść bez zobowiązań i wyjść z przyjacielem na całe życie.
Szarik ma 6 lat i jest w Białymstoku pierwszym ambasadorem bezdomnych psów. Na salonach zachęca do adopcji, by lokatorzy schroniska mieli szanse zamienić klatkę na własny dom.
- Szarik trafił do schroniska po śmierci swojej opiekunki. Okazało się, że nie ma kto się tym psem zaopiekować. Opiekunki już nie było, jej dziecko trafiło do domu dziecka, a pani z opieki społecznej przyprowadziła Szarika po prostu do schroniska - opowiada Anna Andraka, wolontariuszka z białostockiego schroniska dla zwierząt.
Bezdomne psy będzie można spotkać w Białymstoku w kilku kawiarniach i restauracjach. - Są ludzie, którym jest nie po drodze do schroniska w godzinach otwarcia, ale są też osoby, które się jakby też tego boją - mówi Kornelia Niedzielko, nowa właścicielka Szarika, dodając, że wizyta w schronisku jest zawsze dość mocnym przeżyciem.
Serce pęka, bo w każdym schronisku nieliczne z psów to te, które się zgubiły i jest szansa, że właściciele się po nie zgłoszą. Większość to zwierzęta po przejściach, odrzucone. Bo za dużo jadły, bo broiły lub uciekały, bo za duże urosły, przeszkadzały w wyjeździe na wakacje lub po prostu zestarzały się i rozchorowały. Wszystkie na pewno marzą o nowym domu.
W białostockim schronisku każdy pies na pewno zostanie do nowego właściciela starannie dobrany. - My wiemy, które psy na pewno są zagrożeniem dla dzieci. Wiemy, które psy nie lubią zdecydowanie kotów, ale to też nie jest tak, że tego problemu nie da się wypracować - mówi Anna Jaroszewicz, kierowniczka schroniska.
Takich miejsc jest coraz więcej
Przy kawie w kawiarni każdy może zobaczyć, jak to jest pobyć w towarzystwie psa, jeśli jeszcze nie miał okazji. Klienci już to polubili. Manuela Sawicka, pracowniczka cukierni "Madeline" w Białymstoku, przekonuje, że reakcje są bardzo pozytywne.
Miejsc przyjaznych dla psów jest w Polsce coraz więcej. Podobnie dzieje się także na świecie. Ułatwienie kontaktu ze zwierzętami jest zawsze dobrym pomysłem. Po to, by ludzie bardziej zaczęli zwracać uwagę na ich los.
- Chciałam po prostu podzielić się tą miłością i radością, które tutaj mamy. Dwa moje psy mają siedem szczeniąt. Nie kupowałam ich specjalnie. Po prostu ich przybyło - tłumaczy pani Tanchanog Kanawong, właścicielka kawiarni "Corgi w ogrodzie" w Tajlandii.
Dowodem na to, że akcja schroniska w Białymstoku ma sens, jest sukces akcji "Ochota na kota" ze schroniska "Na Paluchu". Bezdomne koty można było podglądać przez okna pawilonu w centrum Warszawy. Po ośmiu miesiącach zabrakło kotów do adopcji.
Autor: Marzanna Zielińska / Źródło: Fakty TVN
Źródło zdjęcia głównego: tvn24