Chcą finansowo zniszczyć mojego męża - pisze żona Andrzeja Zybertowicza. Grupa opozycjonistów żąda od profesora przeprosin i wpłaty 50 tysięcy złotych na konto WOŚP za słowa, że "przy Okrągłym Stole władza podzieliła się władzą ze swoimi agentami". Jak mówią opozycjoniści - nie chodzi o pieniądze. Chodzi o to, by pokazał, że żałuje.
Henryk Wujec to jeden uczestników obrad Okrągłego Stołu, który od prezydenckiego doradcy, za wypowiedziane o nich słowa, domaga się przeprosin i wpłaty 50 tysięcy złotych na WOŚP.
- Do dzisiaj wielu obserwatorów i komentatorów Okrągłego Stołu nie uświadamia sobie, jak głęboka prawda była w komentarzu Andrzeja Gwiazdy po rozmowach Okrągłego Stołu, gdy powiedział "podczas obrad Okrągłego Stołu władza podzieliła się władzą ze swoimi własnymi agentami" - stwierdził 5 lutego Andrzej Zybertowicz, doradca prezydenta.
Adresatami tej opinii mieli być siedzący po drugiej stronie historycznego stołu licealiści, uczestnicy debaty oksfordzkiej.
Jednak treść uderzyła i obraziła przede wszystkim tych, którzy do rozmów zasiedli 30 lat temu naprzeciw komunistycznej władzy. Po stronie Solidarności było to w sumie 250 osób.
- Ludzie, a zwłaszcza ludzie, którzy zajmują istotne stanowiska, po prostu muszą ważyć słowa - podkreśla Aleksander Hall, uczestnik historycznych rozmów.
Andrzej Zybertowicz na to przedprocesowe wezwanie na razie nie odpowiedział. Opublikował artykuł, w którym tłumaczy, dlaczego do takiej opinii w historycznej dyskusji miał prawo. Na koniec wszystkich, którzy niebacznie ulegli "siermiężnym" interpretacjom jego słów, przeprasza.
- Znaczy, że on z wysokości swojego profesorstwa może mówić dowolnie głupstwa i obrażać, a nam nie wolno tego w jakiś sposób napiętnować - komentuje Henryk Wujec.
"Kłamstwo nie może królować"
W obronę Andrzeja Zybertowicza włączyła się jego żona. W liście wysłanym do rzecznika praw obywatelskich Katarzyna Zybertowicz pisze, że ma dość grożenia mężowi pozwami, karami pieniężnymi i nawoływaniami do potępienia. Prosi Adama Bodnara o interwencję w sprawie próby zastraszania i finansowego zniszczenia.
- Żona ma prawo do emocjonalnego tonu. Natomiast tutaj chodzi o sprawę bardzo ważną, że kłamstwo nie może królować i nie może mieć miejsca w debacie publicznej - mówi Aleksander Hall.
W odpowiedzi Adam Bodnar pisze między innymi o potrzebie cofania się czasami o pół kroku, nie bojąc się słowa "przepraszam" i zachowując szacunek dla inaczej myślących.
- Zgadzam się, że mamy nadmierną tendencję w ostatnich czasach do korzystania z drogi sądowej - stwierdza rzecznik praw obywatelskich i zaprasza obie strony do siebie.
- Jeżeli ta grupa chciałaby po prostu porozmawiać z profesorem Zybertowiczem, spotkać się, może uzgodnić jakąś formę przeprosin, wspólnego stanowiska, to moje biuro może być tym neutralnym gruntem - zapowiada Bodnar.
Byli opozycjoniści czekają teraz na oficjalną odpowiedź Andrzeja Zybertowicza na ich pismo.
Autor: Arlea Zalewska / Źródło: Fakty TVN
Źródło zdjęcia głównego: tvn24