To jeden z tych dramatycznych wyścigów z czasem, w którym liczą się empatia, chęć pomocy i hojność. 15-letnia Gabrysia cierpi na śmiertelną wadę serca. W Polsce nie ma szans na operację ratującą życie. Może podjąć się jej lekarz ze Stanów Zjednoczonych, ale potrzebne są 4 miliony złotych.
15-letnia Gabriela Dzimira to uzdolniona fotograf, która obiektów do sfotografowania szuka przede wszystkim wokół siebie. Dłuższy spacer nie wchodzi w grę, gdy najprostsza czynność męczy jak maraton.
Gabrysia wygląda na okaz zdrowia. Tymczasem niepewna jest każda chwila. - To dziecko urodziło się z wyrokiem śmierci i tak naprawdę każda minuta może być ostatnią - opisuje Barbara Wilk, przyjaciółka rodziny.
Polscy lekarze bezradni
Gabrysia cierpi na bardzo rzadką i skomplikowaną wadę serca. Zmiany w sercu i w płucach są już nieodwracalne.
- Ta wada prowadzi do tego, że w organizmie brakuje tlenu, krew miesza się, utlenowana z odtlenowaną - tłumaczy dr hab. Marek Wites, kardiochirurg dziecięcy z Górnośląskiego Centrum Zdrowia Dziecka.
- Od początku nie było żadnych szans. Lekarze byli bezradni. Rozłożyli ręce i nie dawali nam najmniejszej ani szansy, ani nadziei, że będzie dobrze - mówi Zdzisława Dzimira, matka Gabrieli.
W Polsce proponowana przez amerykańskich lekarzy dwudziestoczterogodzinna operacja nie byłaby możliwa. Później kilka zespołów musiałoby dbać tylko o tę pacjentkę. - Wymaga zaangażowania wielu zespołów lekarskich i to przez wiele dni (...). Trzeba by odłożyć wszystkie inne sprawy, wszystkie inne operacje - mówi prof. Janusz Skalski, kierownik Kliniki Kardiochirurgi Dziecięcej Uniwersyteckiego Szpitala Dziecięcego w Krakowie.
- Ona była operowana w Polsce. Nie pamiętam, ile było tych operacji, ale przy naszych możliwościach doszliśmy do końca, do muru - przyznaje dr Marek Wites.
Cztery miliony złotych
Jednak nadzieja się pojawiła. W Stanach Zjednoczonych jeden ze specjalistów zaproponował Gabrysi operację. - Czekam i nie czekam. Z jednej strony czekam, żeby być zdrową, a z drugiej nie, bo się boję - wyznaje Gabrysia.
Ryzyko jest ogromne, ale stawką jest życie. Operacja jest niezwykle żmudna i skomplikowana. Koszt jest ogromny: cztery miliony złotych. Dzięki wsparciu przyjaciół, licytacjom, koncertom, prośbom udało się zebrać jedną czwartą kwoty. Rodzice boją się jednak, że nie zdążą ze zbiórką.
- Prawdziwy dramat rozgrywa się wtedy, kiedy rodzic wie, że dziecko może żyć, ale, niestety, nie jest w stanie nic zrobić, bo jego nie stać na to szczęście, o którym marzy - mówi Barbara Wilk.
Dla Gabrysi jest tego lata za gorąco. Męczy się szybciej niż zwykle, a chciałaby zrobić kilka nowych zdjęć. - Marzę o tym, żeby być zdrową dziewczyną, żeby żyć normalnie - mówi.
Ale do to tego potrzebne jest zdrowe serce.
Autor: Renata Kijowska / Źródło: Fakty TVN
Źródło zdjęcia głównego: Fakty TVN