To gospodarcza wojna światowa - tak działania Amerykanów określił przewodniczący tureckiego parlamentu, a prezydent Erdogan sugeruje, że Waszyngton może utracić swojego strategicznego sojusznika. To największy kryzys w stosunkach Stanów Zjednoczonych i Turcji od dziesięcioleci. Jednym z jego bohaterów jest mało znany amerykański pastor, którego Turcy zamknęli w więzieniu i oskarżają o terroryzm.
Oglądaj "Fakty o Świecie" od poniedziałku do piątku o 20:15 w TVN24 BiS
Do niedawna nikt o nim nie słyszał. Dziś za jego przyczyną może zmienić się polityczna mapa świata.
Ameryka żąda, by pastor Andrew Brunson wyszedł na wolność. Turcja odmawia jego wydania. Prezydent Recep Erdogan retorycznie pyta Amerykanów, czy na pewno chcą stracić strategicznego sojusznika w NATO z powodu jednego pastora.
- Jesteście strategicznym partnerem w NATO i jednocześnie wbijacie nam nóż w plecy? Można tak? - pyta Amerykanów Erdogan.
Cła za pastora
Cios w plecy to według Erdogana cła, które Ameryka wprowadziła na turecką stal i aluminium w momencie, w którym notowania tureckiej waluty - liry - znalazły się na historycznym dnie. Cła, czyli de facto sankcje, to efekt odmowy uwolnienia pastora Brunsona.
Amerykanin Andrew Brunson zamieszkał w Turcji ponad 20 lat temu, prowadził niewielką parafię ewangelicką w Izmirze. Dwa lata temu trafił do więzienia, bo rzekomo wspierał nieudany pucz, który miał odsunąć od władzy Erdogana.
Brunson miał też współpracować z rzekomym organizatorem puczu - Fethullahem Gulenem - islamskim kaznodzieją, który obecnie mieszka w Ameryce.
Turcja traktuje Brunsona jako kartę przetargową, by zmusić Amerykę do ekstradycji Gulena. Waszyngton nie chce o tym słyszeć. Ankara grozi, że wykona zwrot w kierunku Moskwy, rynki finansowe szaleją.
Rosja za drzwiami
- Wiemy, że Erdogan i Putin rozmawiali ze sobą przez weekend. To niepokoi inwestorów, których nastroje są pesymistyczne, a to jest zaraźliwe - komentuje Mike Ingram, analityk z Irlandii.
W poniedziałek do Turcji przyleciał minister spraw zagranicznych Rosji Siergiej Ławrow.
O zbliżeniu obu krajów mówi się od dawna. Turcja pomimo sprzeciwu Ameryki kupuje od Rosji sprzęt wojskowy. Ankarze nie podoba się to, że Waszyngton wspiera w Syrii i Iraku Kurdów, którzy marzą o własnym państwie.
Sprawa Brunsona może przelać czarę goryczy. - Nie twierdzę, że uwolnienie pastora Brunsona rozwiąże wszystkie problemy, bo między Turcją a Ameryką jest ich wiele, ale obie strony muszą znaleźć kompromis - uważa analityk rynkowy Ozlem Derici Sengul.
Euro za liry
Prezydent Erdogan mówi Amerykanom, że Turcja słucha się tylko Allaha. Rodakom tłumaczy, że problemy gospodarcze to efekt politycznego spisku z zagranicy wymierzonego w Turcję.
- Jeśli trzymacie pod poduszką dolary, wyciągnijcie je. Jeśli macie euro czy złoto, to też je wyciągnijcie. Natychmiast idźcie do banku i wymieńcie je na liry. Robiąc tak, prowadzimy naszą wojnę o niezawisłość i przyszłość. To jedyny język, który oni są w stanie zrozumieć - apeluje Erdogan.
W piątek wartość tureckiej liry spadła aż o jedną piątą. Apelu prezydenta Erdogdana jego rodacy na razie nie posłuchali, może poza tymi, którzy żyją w Europie - dla nich kryzys walutowy to żyła złota.
- Wymieniam tyle euro, ile tylko się da. Dla mnie wzrost ceny euro jest dobry, bo żyję w Europie, ale dla Turcji to bardzo źle - mówi Ali Delici, obywatel Niemiec pochodzenia tureckiego.
Zwykły Turek nie usłyszy od swojego prezydenta, że główną przyczyną potężnego spadku wartości liry są wyrażane od dawna obawy rynków o nieograniczony wpływ Erdogana na gospodarkę, bo turecki prezydent zamienił swój kraj z demokracji rynkowej w niemal sułtanat.
Autor: Jakub Loska / Źródło: Fakty o Świecie TVN24 BiS