Senator PiS Grzegorz Bierecki przeprasza, ale nie za słowa, lecz za to, że mogły zostać źle odczytane. Mówił o "oczyszczaniu Polski z ludzi, którzy nie są godni należeć do naszej wspólnoty narodowej". Krytykują go nawet partyjni koledzy, ale senator zasłania się kontekstem.
- Nie ustaniemy, aż nie doprowadzimy do pełnego oczyszczenia Polski z ludzi, którzy nie są godni należeć do naszej wspólnoty narodowej - powiedział na uroczystościach zorganizowanych w Białej Podlaskiej z okazji 9. rocznicy katastrofy pod Smoleńskiem senator PiS Grzegorz Bierecki. - Wskazanie winnych i wymierzenie im kary może oczyścić Polskę - dodał.
Bierecki za swoje przemówienie dostał pochwałę od marszałka Senatu.
- Zapoznałem się z tym wystąpieniem. Mówił właśnie o pojednaniu, o budowaniu wspólnoty - skomentował całą sytuację Stanisław Karczewski, marszałek Senatu z ramienia PiS.
Marszałek Senatu nie wyjaśnił jednak, na czym polegać miało to budowanie wspólnoty. W opozycji do swojego partyjnego kolego stanął szef MSWiA Joachim Brudziński.
"Wypowiedź głupia i nieodpowiedzialna, dająca paliwo naszym oponentom, mam nadzieję, że będzie refleksja i słowo 'przepraszam'" - napisał na Twitterze Burdziński.
Wicemarszałek Senatu również krytykuje wypowiedź senatora Biereckiego. - Takie wypowiedzi powinny być jak najszybciej wyjaśnione, żeby nie dawać argumentów naszym przeciwnikom - uważa Adam Bielan.
Jednak obok krytyki nie pojawiają się żadne słowa o jakiejkolwiek karze.
"Słowa z języka nazisty"
- Słowa wyjęte z kontekstu. Wypowiedź miała kilkanaście minut - tłumaczy się Grzegorz Bierecki.
"Wyrywanie z kontekstu" to dyżurne wytłumaczenie wielu polityków, którzy powiedzą coś niebezpiecznego. Warto zauważyć, że w tym przypadku nie mówimy o jednym słowie, ale o całym zdaniu o "oczyszczaniu Polski" z kogoś, kto zdaniem senatora "jest niegodny".
- Grozę wzbudzają te słowa wśród tych, którzy czują się winni - stwierdza Grzegorz Bierecki.
- To są słowa z języka nazisty z lat trzydziestych. Znaczy co sobie pan senator Bierecki wyobraża? Że będzie znakowanie drzwi ludzi, którzy mają inne poglądy? Będzie wybijanie szyb w sklepach przedsiębiorców, którzy nie myślą tak, jak Jarosław Kaczyński? - pyta Rafał Grupiński z PO.
"To jest język dzielenia Polaków"
Rządzący mają wyraźny problem z jednoznaczną oceną wypowiedzi senatora. Na przykład Konstanty Radziwiłł - senator i były minister zdrowia - oburzony jest nie słowami Grzegorza Biereckiego, a pytaniami o to. Radziwiłł podkreśla, że "nie zajmuje się plotkami", oraz że nie widzi żadnego powodu, żeby "komentować słowa drugiego człowieka".
- Nie akceptuję tego, że recenzowane są tylko i wyłącznie wypowiedzi polityków Prawa i Sprawiedliwości, a politycy opozycji mogą mówić co chcą. I wtedy państwo takich pytań, i oni sami swoim parlamentarzystom, nie stawiają - stwierdza Beata Mazurek, wicemarszałek Sejmu z ramienia PiS.
Grzegorz Bierecki to silny człowiek obozu rządzącego. Niedawno nie zaszkodziła mu nawet wypowiedź o tym, że "bandyta nie zawsze bije tego dobrego". Mówił to o urzędniku ciężko pobitym na zlecenie oszustów ze SKOK-u Wołomin.
Grzegorz Bierecki stworzył system SKOK-ów, a jako szef Krajowej Nasy nagradzał i fetował twórców SKOK-u Wołomin, który pochłonął pieniądze tysięcy ludzi. Senator finansuje media sprzyjające PiS-owi. Swoje słowa o oczyszczaniu tłumaczy własnym bólem po tragedii smoleńskiej i żalem, że ludzie - jego zdaniem - odpowiedzialni za katastrofę nie ponieśli kary.
- To jest język dzielenia Polaków. Niestety pan senator Bierecki wpisuje się w standardy wielu swoich kolegów. To pokazuje, do czego prowadzi polityka Jarosława Kaczyńskiego - uważa Krzysztof Brejza z PO.
Senator Bierecki nie wymienił z nazwiska tych, których uważa za "niegodnych", i z których chciałby "oczyścić" wspólnotę narodową.
Autor: Jakub Sobieniowski / Źródło: Fakty TVN