Przywódcy szesnastu państw przyjadą do Brukseli na spotkanie w sprawie migracji. Premierzy krajów Grupy Wyszehradzkiej, w tym Polski, nie jadą. Krytykują, ale wolą stać z boku. Szczyt jest nieformalny.
Kolejny pełen imigrantów statek u włoskich wybrzeży i kolejne zdecydowane "nie" populistycznego rządu Włoch. - Moim zadaniem jest ochrona granic tego wspaniałego kraju, który nie może się stać obozem uchodźców - stwierdza Matteo Salvini, minister spraw wewnętrznych we Włoszech.
Ostre stanowisko Włoch, ostre antyimigranckie prawo na Węgrzech i groźba buntu w rządzie Angeli Merkel sprawiły, że problem migracji wraca, jako jeden z najtrudniejszych i najbardziej Unię dzielących. W niedzielę szesnastu unijnych przywódców spotka się na szczycie w Brukseli, by szukać rozwiązań. Bez Polski.
- Intencją Komisji Europejskiej, która zapraszała na to spotkanie wszystkie państwa Unii Europejskiej, było odgrzanie starych pomysłów związanych z relokacją uchodźców, którym się sprzeciwiamy - mówi Konrad Szymański, wiceminister spraw zagranicznych.
- Rząd PiS postawił Polskę w korytarzu przed salą, w której zapadają decyzje - komentuje sprawę Marcin Kierwiński z PO.
"Nieuczestniczenie w spotkaniach jest złym krokiem"
Nieformalne rozmowy zbojkotowała cała Grupa Wyszehradzka, która od kilku lat nie zgadza się na przyjmowanie uchodźców. Coraz bardziej w kontrze do unijnej polityki występują też nowe populistyczno-prawicowe rządy Austrii i Włoch, ale ich przywódcy na spotkaniu będą.
- Nieuczestniczenie w spotkaniach jest złym krokiem, bo projekt europejski oparty jest o dialog, o porozumienie, o szukanie rozwiązań - mówi były wiceminister spraw zagranicznych Marek Grela.
W tym europejskim projekcie o dialog coraz trudniej, a dzieli też propozycja Francji i Niemiec, o stworzeniu osobnego budżetu strefy euro, co może oznaczać mniej pieniędzy dla krajów spoza tej strefy, a więc też Polski.
Reforma nie może odbywać się kosztem Unii jako całości, jedności i spójności europejskiej - stwierdza Krzysztof Szczerski, szef gabinetu prezydenta RP.
- Państwa strefy euro nie widzą w tym kontekście wspólnych interesów z państwami, które nie chcą się w rozsądnym czasie integrować ze strefą euro - komentuje prof. Artur Nowak-Far z SGH w Warszawie.
"Polska jest na uboczu"
W polskim rządzie pojawiają się głosy, że bogate kraje unii próbują "piętnować" Polskę i ograniczać unijny budżet w związku z konfliktem o praworządność. We wtorek, po raz pierwszy w historii, odbędzie się wysłuchanie w sprawie łamania unijnych wartości. Polskie argumenty przedstawi wiceszef MSZ.
- Co prawda, zmiany w zakresie wymiaru sprawiedliwości mają istotny charakter, ale nie naruszają zasady praworządności, więc nie ma powodu, by kontynuować ten toksyczny spór - stwierdza Konrad Szymański.
Końca sporu na razie nie widać. Widać pozycję Polski w Unii.
- Polska jest na uboczu i to w różnych sprawach, które są dla Polski ważne - mówi Jan Cieński, dziennikarz "Politico".
Premier Morawiecki w przyszłym tygodniu jedzie do Brukseli na szczyt wszystkich unijnych przywódców. Na stole - migracja i plany osobnego budżetu strefy euro.
Autor: Katarzyna Sławińska / Źródło: Fakty TVN