Niepełnosprawne dzieci to pełnoprawni uczniowie. Zamiast edukacji groziła im izolacja, ale szefowa MEN zmieniła zdanie. Posłuchała rodziców i nie zamknie szkoły przed niepełnosprawnymi uczniami.
Plecak, książki i w drogę. Dla Grzesia droga do szkoły to ulubiony punkt dnia. - Uwielbia chodzić do szkoły i jak miał świadomość, że do szkoły nie będzie mógł chodzić, to naprawdę był bardzo smutny - przyznaje matka chłopca, Małgorzata Gadomska. Grześ był smutny, a rodzice blisko dwudziestu tysięcy chorych i niepełnosprawnych dzieci w Polsce oburzeni, gdy okazało się, że Ministerstwo Edukacji Narodowej zmienia przepisy.
Rodzice, tak jak Agnieszka Kossakowska mama chorego na autyzm Franka, bali się o przyszłość dzieci. Zwłaszcza, że często, w przypadku trudniejszych przedmiotów, dzieci te korzystają z nauczania indywidualnego. Razem z rówieśnikami w klasie uczestniczą jednak w lekcjach łatwiejszych.
MEN chciało, by od nowego roku Grześ z zaburzeniami mowy i Franek z autyzmem uczyli się tylko w domu. Dla rodziców to zamknięcie ich dzieci przed światem. - Gdyby nie szkoła i nie to, że obcuje z rówieśnikami, miałabym dziecko zamknięte w sobie, smutne i nieszczęśliwe - mówi matka Grzesia.
Sukces po spotkaniu
Dlatego rodzice spotkali się z urzędnikami ministerstwa. Zadziałało. Grześ i Franek będą mogli dalej chodzić do szkoły, bo minister Zalewska zmieniła jednak zdanie. - Jeżeli będzie taka potrzeba, aby to była indywidualizacja polegająca na częściowej edukacji w domu, czy w szkole, taka będzie - zapewniała w poniedziałek szefowa MEN.
Rodzice do tak enigmatycznych zapewnień minister podchodzą jednak ostrożnie. - Obietnica polityka to nie połowa, ale ćwierć sukcesu - mówi Paweł Kubicki. Mimo wszystko jednak cieszą się, że o potrzebach swoich dzieci udało im się mówić tak głośno, że głos ten został usłyszany.
MEN chce uporządkować i rozbudować system indywidualizacji kształcenia. W planach jest ustawa o kształceniu specjalnym - do prac nad nią zaproszono rodziców. - Chodzi o to, żeby stworzyć taki elastyczny system, który będzie ujmował wszystkie dzieci, z różnymi dysfunkcjami - tłumaczy mama Franka Agnieszka Kossakowska. Bo najlepszym terapeutą dla ich dzieci jest kolega ze szkolnej ławki.
Autor: Katarzyna Górniak / Źródło: Fakty TVN
Źródło zdjęcia głównego: Fakty TVN